Tekst mojej koleżanki z redakcji, jaki kilka dni temu ukazał się na kominki.org, wzbudził wiele emocji i zachęcił mnie do kontynuacji tematu. A raczej spojrzenia na temat z trochę innej strony.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.
Ogień ze spalania drewna towarzyszy ludzkości od bardzo dawna. Od kilkuset lat „płomienne towarzystwo” stało się bardziej intensywne i urozmaicone. W formie kominków z płonącymi polanami, ciepłych kaflowych pieców, dostępnych i praktycznych żeliwnych piecyków i kuchenek do przygotowania posiłków, palenisk opalanych drewnem, spotkać można było w prawie każdym domu. W Europie, Ameryce, Azji... Potem nastała era kolejno: węgla, gazu i elektrycznego prądu, a drewno jako paliwo straciło na znaczeniu. Gazowe ogrzewanie i kuchenka z płytą indukcyjną to oznaki sukcesu ekonomicznego, podtrzymywanie ognia i wynoszenie popiołu to... strefa ubóstwa. Tak jak konie to przeżytek, a traktor to nowoczesność. O, przepraszam, i konie i palenie drewnem w pewnych warunkach mogą być też oznaką luksusu. A jak, kto bogatemu zabroni? Takie właśnie „luksusowe” życie, przynajmniej w zakresie ogrzewania, prowadzę od ponad 30 lat.
Gdy kilkadziesiąt już lat temu gazyfikowano wieś, poprosiłem o ominięcie mojej posesji. Po pierwsze, chciałem być wiarygodnym sprzedawcą kominków na drewno. Po drugie, chciałem kontynuować moje niezależne od gazowych monopolistów luksusowe życie. W jednym i drugim zakresie wyszedłem na głupka. Moja wiarygodność energetyczna przegrała z poszukiwaczami coraz niższych cen, a nie dobrego doradztwa i przyjaznej obsługi.
Mój ogrzewający dom kominek na drewno, symbol luksusowego stylu życia, został zdeprecjonowany przez inne symbole widoczne u sąsiadów, takie jak żółte gazowe skrzynki, kute ręcznie metalowe ogrodzenia i coraz bardziej luksusowe samochody. Ja z moim drewnem, drewutnią, moją siekierką, kominkiem, systemem nadmuchu dgp i nastoletnim Volvo zostałem jak ten ch... u Himilsbacha.
Co z tego, że uprawiam „eko” zdrowe owoce jagodowe. Co z tego, że jestem „niezależny energetycznie”. Co z tego, że mam wzorcowo ”bezpieczne” auto. W aktualnych wciąż jeszcze kryteriach moje notowania do wysokich nie należą. Czy pandemia koronawirusa jest w stanie zmienić te wszystkie poukładane przez lata sprawy? Może tak, a może nie wszystkie i nie do końca..
Stworzyliśmy świat licznych połączeń i powiązań, potrzebujemy ich a nawet... lubimy. Nie ma mowy o całkowitym odcięciu się od nich. Kominek i drewno to zabezpieczenie, ale tylko częściowe... Nawet jak sami się ogrzejecie, to i tak potrzeba Wam będzie benzyny, lekarstw, połączeń telefonicznych i…. internetu. Tego wszystkiego co się nazywa współczesną cywilizacją. Ja też mam swoje granice wytrzymałości i nie mam zamiaru zaczynać i kończyć każdego dnia na drewnie. Mam swoje lata, nie jestem ani stolarzem, ani leśnikiem i wolę spacer z psem lub głaskanie kota..
Po 32 latach postanowiłem w końcu podnieść swój status w zakresie ogrzewania i na własny koszt (kiedyś było to za darmo) zamówiłem przyłącze gazowe, kompletną instalację c.o./cwu w całym domu z gazowym kotłem, rzecz jasna. Kominek zostanie jako prawdziwy już tym razem „luksus”, bo przy jego ogniu i cieple najowocniejsze są rozmowy i wino smakuje najbardziej.
Kominek i żelazny (?!) zapas drewna zostaną też na tzw. ”wszelki wypadek” lub „czarną godzinę”, która mam nadzieję nigdy nie nadejdzie.
Zamiast frazesów i powoływania się na bliżej nieokreślonych „ich” celowo dałem swój przykład. Przykład nawiedzonego wieloletniego kominkowca, ale też posiadacza domu 20 km za miastem... To moje TAK dla kominka... takie TAK, ale… To jest tylko mój przykład, a przecież każda sytuacja jest inna i wiele jest opcji kominków do wyboru…
Witold Hawajski
redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"