Reklama

Kraków, smog i akcja „Tak dla drewna, stop gazolobby”

Naszym zdaniem w sytuacji kryzysu energetycznego, rosnących cen gazu – nie wiemy co będzie za rok czy dwa - istnieje konieczność, by ludzie mieli alternatywne źródło ogrzewania, które zapewni im bezpieczeństwo energetyczne plus realny czas na wymianę źródeł ciepła - mówi Bartłomiej Krzych.
Kraków, smog i akcja „Tak dla drewna, stop gazolobby”
Kraków, smog i akcja „Tak dla drewna, stop gazolobby”

Nasz rozmówca - Bartłomiej Krzych – niezależny działacz społeczny z okolic Wieliczki prowadzi badania i analizy odnośnie smogu i prowadzi bloga na Facebooku – fakty o smogu. Z wykształcenia Ekonomista – absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego i AGH w Krakowie, inicjator akcji „Tak dla palenia drewnem, stop gazolobby”.

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.

Skąd Pana zainteresowanie tematem smogu?

Bartłomiej Krzych: Mieszkam pod Krakowem. W 2013 roku pojechałem do znajomych, mieliśmy pójść na spacer, ale znajomi stwierdzili, że nie będziemy wychodzić, bo jest duży smog. Zaintrygowało mnie to, a że jestem z wykształcenia ekonomistą i analitykiem danych, to na własną rękę zacząłem analizować oficjalne dane o zachorowalności na raka i długości życia w różnych miejscach w Polsce.

Czyli raport, który Pan ostatnio udostępnił, i który zamieszczamy poniżej, powstał już wcześniej?

B.K: Tak, w dużej mierze już ze 3-4 lata temu. Długo był w wersji roboczej, ale obecnie już przybrał ostateczny kształt. Twarde dane przemawiają do mnie bardziej niż slogany i nie poparte niczym marketingowe manipulacje alarmów smogowych, które odwołują się do emocji, a nie danych. Przykładem może być kampania w Krakowie, gdzie mówiono, że smog wpływa na dzieci tak, jakby wypaliły kilka papierosów dziennie – a przecież znajdują się tam zupełnie inne substancje niż w powietrzu. Niestety wbrew opiniom alarmów smogowych to nie tylko palenie drewnem i węglem ma wpływ na smog, ale też wiele innych czynników. Przecież smog występuje też w Mediolanie – choć jest to raczej bogate miasto, w którym nikt śmieciami nie pali, ale ma specyficzne położenie w dolinie i nie ma ruchów powietrza.

Analiza oficjalnych danych o zachorowalności na raka płuc i umieralności ludzi w kilku polskich miastach – trzech zanieczyszczonych z południa Polski i trzech z czystym powietrzem z północy - doprowadziły do ciekawych wniosków. Przytoczy Pan przykład?

B.K: Na potrzeby porównania danych zrobiłem sobie też zestawienie najbardziej zanieczyszczonego miasta Nowego Targu z Koszalinem, gdzie powietrze jest czyste. Chciałem sprawdzić, na ile istotny wpływ na zdrowie ma smog. Wyszło, że mimo największego zanieczyszczenia powietrza, to właśnie w Nowym Targu ludzie żyją dłużej i chorują rzadziej na raka płuc. Pokazuje to, że inne czynniki są bardziej istotne jeśli chodzi o zachorowalność na raka płuc: jak uwarunkowania genetyczne, żywienie czy stres. Patrząc na to z kolei z innej perspektywy, musimy zdać sobie sprawę, że gdybyśmy przeznaczyli pieniądze wydawane na walkę ze smogiem choćby na służbę zdrowia, przyniosłoby to lepsze efekty.

Jaki jest cel przedstawionego przez Pana raportu?

B.K.: Celem raportu jest ukazanie faktów, informacji i wykazanie sprzeczności z przekazem alarmu smogowego. Pokazuję inny obraz, by ludzie mogli sobie wyrobić własną opinię odnośnie tego, na ile smog ten pochodzący z dymu jest groźny dla ich zdrowia i na ile kominki i palenie w nich mają na to wpływ. Powstaje pytanie czy nie bardziej wpływ na zjawisko smogu w Krakowie mają inne czynniki, jak choćby gęsta zabudowa i używanie starych aut?

Co jeszcze znajdziemy w raporcie?

B.K.: W przygotowanym przeze mnie raporcie przedstawiam też źródło finansowania alarmów smogowych. Niestety, nie jest to ruch społeczny, oddolny, tylko dysponująca dużymi funduszami organizacja. Przykładowo w Krakowie w 2019 roku pod tym samym adresem co krakowski alarm smogowy zaczęła działalność fundacja, która po kilku miesiącach została partnerem województwa małopolskiego i sporządza dla władz Małopolski ekspertyzy, na których podstawie potem powstają lokalne przepisy... Niestety, to pokazuje, że władze ulegają lobbystom z krakowskiego alarmu smogowego, którzy lobbują za gazem. Według danych w Krakowie 69% dotacji z Programu „Czyste Powietrze” to są dotacje na gaz. W wyborze pomagają między innymi Ekodoradcy, którzy nie do końca są bezstronni, bo szkoleni są na podstawie podręczników przygotowanych przez alarmy smogowe i promujące przede wszystkim gaz.

Jest Pan zadeklarowanym przeciwnikiem alarmów smogowych. Dlaczego?

B.K.: Wszystko o czym przed chwilą mówiłem pokazuje, że niestety nie chodzi o ekologię, tylko by skorzystały konkretne środowiska biznesowe. Jest to niekorzystne, bo uzależnia się ludzi od gazu. Co więcej, widać, że korzyści z wprowadzenia zakazu spalania paliw stałych w Krakowie, w tym drewna, nie ma. Trochę poprawę widać, ale nie tak jakby się można było tego spodziewać – jeśli to właśnie paliwa stałe miałyby być głównym winowajcą smogu. Wystarczy porównać dane z Krakowa z danymi z innych miast, przykładowo w Łodzi – poprawa jakości powietrza jest większa niż w Krakowie, a jest tam 40 tysięcy pieców do wymiany, kiedy to w Krakowie funkcjonuje zakaz, więc się tych pieców nie używa, a szacuje się, że w samym obwarzanku krakowskim do wymiany jest zaledwie 20 tysięcy pieców. To pokazuje, że nie o to chodzi. Władze Krakowa krzyczą głośno, że walczą ze smogiem, tylko dlaczego walczą jednotorowo? W 2021 roku w Krakowie padł rekord jeśli chodzi o liczbę mieszkań oddanych przez deweloperów. Miasto zabudowuje się z każdej strony, a to prowadzi do braku przewietrzania, dokładając specyficzne ukształtowanie terenu i warunki atmosferyczne (w tym brak wiatru) powstają optymalne warunki dla zjawisk smogowych.

Obecnie zorganizował Pan akcję „Tak dla palenia drewnem, stop gazowemu lobby”. Przybliży Pan na czym polega i jakie są postulaty?

B.K: W ramach akcji zbieramy podpisy, by poddać nasz pomysł pod głosowanie w Sejmiku województwa małopolskiego. Obecnie mamy ponad 500 podpisów, do końca lutego chcemy zebrać wymagane 1000. W naszej akcji proponujemy zniesienie zakazu palenia drewnem w Krakowie pod warunkiem używania drewna o wilgotności do 20% oraz odroczenia zakazu stosowania bezklasowych kominków i pieców o trzy lata w całej Małopolsce. Naszym zdaniem w sytuacji kryzysu energetycznego, rosnących cen gazu – nie wiemy co będzie za rok czy dwa - istnieje konieczność, by ludzie mieli alternatywne źródło ogrzewania, które zapewni im bezpieczeństwo energetyczne plus realny czas na wymianę źródeł ciepła. Jesteśmy też za dopuszczeniem kominków, bo kominki spełniające Ekoprojekt nie zatruwają środowiska, bo ich wpływ na zanieczyszczenie powietrza jest znikomy.

A czym Pan ogrzewa swój dom?

B.K.: Osobiście mieszkam niedaleko Wieliczki, mam gaz i mam kominek, i za nic w świecie kominka nie chciałbym likwidować. Zresztą nie tylko ja, ale też wielu moich sąsiadów i znajomych, którzy są w podobnej co ja sytuacji, myśli tak samo. Władze Krakowa ze względów politycznych będą mówiły, że zakaz palenia drewnem trzeba utrzymać, by walczyć ze smogiem. Prawda jest taka, że 90% wyborców to mieszkańcy bloków, których ten zakaz nie dotyczy, bo kominków tam w większości przypadków nie ma. Dlatego takie stanowisko władz zwyczajnie opłaca się politycznie. Co innego odnośnie władz sejmiku województwa – oni powinni mieć na uwadze prawa mniejszości ludzi mieszkających w domach w dużej większości posiadających kominki. W okresie kryzysu energetycznego skazywanie ludzi na gaz jest niesłuszne. Ludzie powinni móc mieć wybór.

Czy uważa Pan, że wasze postulaty mają szansę, by uzyskać poparcie małopolskich radnych?

B.K.: Na szczęście część radnych weryfikuje dostępne informacje i widzą, że skutki zakazów nie są takie jak być powinny. Zresztą, gdyby priorytetem dla miasta była walka ze smogiem, to miasto nie zabudowywało by się z każdej strony, a w 2021 padł rekord oddanych przez deweloperów mieszkań. Fakty są takie, że jeśli „walczymy”, to działamy symetrycznie, a nie wykluczamy jeden element, a w innych żadnych ograniczeń nie stawiamy. Polityka krakowskich władz jest najzwyczajniej w świecie niespójna i nie powinno się iść w kierunku, który jest niesłuszny. Mam nadzieję, że dzięki naszej akcji więcej argumentów się przebije do szerszego grona społeczeństwa i ludzie poznają więcej niż jeden punkt widzenia. Do mnie przemawiają dane - jak będziemy opierać się na dogmatach, to po co zbierać dane, prowadzić statystyki, po co nam nauka?

Rozmawiała Aldona Mazurkiewicz
 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama