Okazało się, że ważny dostawca wielu paliw, gazu, ropy naftowej czy węgla to nie tylko zwykły oszust, ale zwyczajny bandyta, z którym nawet bardzo tolerancyjni i wiele dotąd wybaczający partnerzy biznesowi nie chcą mieć nic wspólnego. Potwierdzeniem tego są zgodne sankcje, embarga i ograniczenia kontaktów.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.
Polska była istotnym odbiorcą rosyjskiego węgla, ropy i gazu. Wbrew oficjalnym opiniom polityków, handel paliwowy z Rosją rozwijał się doskonale i coraz bardziej uzależnialiśmy nasze domy, firmy, komunikację od dostaw zza wschodniej granicy. Ba, okazało się nawet, że kilka tradycyjnie polskich alkoholi to tak faktycznie już spiryty rosyjskie! O alkoholu napisałem nieprzypadkowo, bo okazało się, że one pierwsze powróciły w polskie ręce. Można? Równie szybko zmienili stanowisko Niemcy, dotąd główni orędownicy rosyjskiego gazu. Można?
Niestety nie posiadamy elektrowni atomowych (mają Słowacy, Węgrzy, nawet Ukraina ma ich pięć) i wiele lat potrzeba, by powstała chociaż jedna. Ale węgla polskiego do celów energetycznych pewnie wystarczy. W razie czego Czesi pomogą.
Z dywersyfikacją dostaw gazu i ropy podobno nie jest najgorzej. Kolejek na stacjach benzynowych być nie powinno, a gazu ze źródeł „nie-radzieckich” dla domowych odbiorców zabraknąć nie powinno również. Jednak tzw. „odbiorcy indywidualni” to zarówno osiedla wielorodzinnych, wielopiętrowych budynków, jak i luźno rozłożone w plenerze domy podmiejskie i wiejskie. Ta ostatnia grupa, która w zdecydowanej większości korzystała z węgla do ogrzewania, powinna jak najprędzej się przestawić.
Nie na pompy ciepła, które w Polsce z „zieloną energią" mają coś wspólnego chyba tylko wtedy, gdy są... pomalowane na zielono. Bo prąd do ich zasilania pochodzi przecież głównie z węgla, a nie z wiatru, słońca czy wody! Nie warto też trwać w domowym spalaniu węgla, bo to będzie podtrzymywanie skansenu i z pewnością zdrowiu Polaków się nie przysłuży. Poza tym, jeśli już to warto ten „zaoszczędzony” węgiel spalić, to w elektrowniach, które mają lepsze możliwości filtracji pyłów i w przeciwieństwie do Kowalskiego mają na to pieniądze.
Pozostaje biomasa drzewna, krajowe, odnawialne paliwo. Jest to głównie drewno, ale i pellety. Lasów i producentów pelletu mamy dość. Dostateczna też jest ilość krajowych wytwórców wysokiej klasy urządzeń: kotłów na drewno i na pellety, piecyków i wkładów kominkowych. Wszystkie są „zielone”, spełniają ostre normy emisyjne dyrektywy Ekoprojekt. Na efekty takiej transformacji energetycznej nie trzeba czekać lat dziesięć czy dwadzieścia, bo już dzisiaj wszystko jest dostępne, mimo braku dotacji i tak często tańsze od pomp ciepła i fotowoltaiki.
A więc czego brak?
Potrzeba wsparcia dla drewna, a nie jego negacji i zwalczania.
Czas najwyższy, by działacze z różnych szczebli Alarmów Smogowych oraz radni, którzy lekką ręką i pełnymi frazesów ustami kierowali Polaków prosto w objęcia „tawariszcza Putina” chociaż zmilkli, a najlepiej zmienili swoje przegrane opinie. To dzisiaj kwestia patriotyzmu, ale też prozaiczna sprawa bezpiecznego i przystępnego cenowo ogrzewania polskich domów. Sygnał z Ukrainy to sygnał do zmiany. Teraz!
Witold Hawajski
redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"