Wolno stojące piecyki żeliwne i stalowe od lat, a nawet wieków są bardzo popularne nie tylko w Europie, ale chyba na całym świecie. W czasach rewolucji przemysłowej ogrzewały robotnicze domy. Na rozległych terenach Ameryki czy Australii stanowiły jedyne ogrzewanie „domków na prerii”, a w czasach wojen i niepokojów były często jedynym przyjaznym punktem.
Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w dziale PIECYKI.
Niestety, mimo ewidentnych zasług, w Polsce nie cieszyły się dotąd najlepszą opinią. Koza była w Polsce synonimem biedy, był to zwierzak, który „miotłę zje, a mleko da”. Piecyki nazywane „kozami” miały też palić wszystko, co dostępne i dawać ciepło. Natomiast kominek, to co innego! Byle jaki kominek, nawet paskudny i dymiący zawsze miał lepsze notowania nawet od markowej „kozy”.
Jednak dzisiaj hodowla kóz to elita mleczarstwa i symbol ekologicznego rolnictwa. Do znajomej, która hoduje kilkadziesiąt kóz, ustawia się długa, bardzo długa kolejka. Mleko i sery kozie mimo wysokich cen sprzedają się świetnie, czy to wieś, czy nawet stolica. Może więc nadszedł czas, aby zmienić opinię również o kozie-piecyku?
Wprawdzie o piecykach wolno stojących pisujemy w Świecie Kominków często, ale czas pandemii i zawirowań paliwowych to doskonały moment, aby na nie spojrzeć inaczej. Kiedy, jak nie teraz?
Dlaczego piecyk a nie kominek z wkładem?
Po pierwsze dlatego, że piecyk jest zwykle tańszy. Po drugie dlatego, że jego instalacja jest nie tylko tańsza, ale i szybsza. Ale to nie koniec zalet. Przez lata modny był duży wkład kominkowy, bo domy były większe i słabiej izolowane. W mniejszych domach, lepiej izolowanych takie palenisko rzadko pracuje optymalnie, bo albo na 2-3 szczapkach wcale nie grzeje, albo przy większym załadunku drewna będzie efekt przegrzania. Rozprowadzenie ciepłego powietrza do innych pomieszczeń (DGP) częściowo problem rozwiązuje, ale kosztem kolejnych inwestycji. Można też rozważyć kominek akumulacyjny, ale to znowu znacznie podwyższy koszty.
Zdecydowana większość piecyków ma stosunkowo niewielkie paleniska, a więc doskonale wpisuje się we współczesne niskoenergetyczne budynki, o małym zapotrzebowaniu na energię. Tutaj ryzyko przegrzania pomieszczenia praktycznie nie istnieje.
O optymalnym, czystym dla kominkowej szyby i środowiska spalaniu można mówić przy wysokich temperaturach spalania. Małemu palenisku wystarcza do tego niewielka ilość drewna. Ujawnia się więc kolejna zaleta piecyka. Mały piecyk wygrywa z dużym kominkiem.
Piecyk. Jaki kupić?
Czasy, gdy piecyki niczym kozy miały cztery nogi, a rura odprowadzająca spaliny sterczała jak ogon, w zasadzie mamy już za sobą. Za nami też czasy, kiedy piecyk musiał być żeliwny i mógł mieć każdy kolor, byle to był czarny. Jednak chociaż możliwości wyboru znacznie się poszerzyły, to wciąż czarny lub szary kolor jest najchętniej wybieranym z całej bogatej palety RAL, a żeliwo nadal pozostaje atrakcyjnym materiałem do budowy piecyków. A więc jak wybierać?
Przede wszystkim wybieramy TYLKO piecyki, które spełniają wymogi dyrektywy Unii Europejskiej 1185/2015, czyli tzw. EKOPROJEKT. Wprawdzie tylko takie można na terenie UE sprzedawać od 1 stycznia 2022 roku, ale… Polska to dziwny kraj, więc warto o to pytać i tego wymagać.
Lista możliwości jest bardzo długa i można uwzględnić wiele kryteriów. Moja podpowiedź obejmie podział na dwie grupy: piecyki żeliwne lub piecyki stalowe oraz piecyki produkcji krajowej i importowane.
Witold Hawajski
redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"