Dwadzieścia unijnych lat to nie tylko dla mnie ale i dla Polaków z pewnością dobry czas. To również czas dobry dla polskiej branży kominkowej, która właśnie dzięki obecności w Unii nabrała i siły i klasy. Setki, tysiące prywatnych wizyt w firmach, szkoleń, targów najwyższej klasy. A przede wszystkim mnogość osobistych już nie „zagranicznych” ale naszych, bo unijnych kontaktów.
Przynależność do jakiejkolwiek organizacji, również Unii Europejskiej to nie same przyjemności ale też obowiązki i dobrowolnie zgodziliśmy na jedno i na drugie. Wprawdzie płacimy składki do wspólnej kasy, ale otrzymujemy netto trzy razy więcej i o tym trzeba pamiętać. W unijnej wspólnocie trzeba umieć się poruszać, znajdować nie wrogów a partnerów, przyjaciół...
Dla kraju wiele sygnałów płynących od wspólnych już instytucji było niekiedy źle odczytywanych, z oporem przyjmowanych... Ba, wiele unijnych pozytywnych w zamyśle, dość ogólnych przepisów i dyrektyw jest już w Polsce deformowanych, biurokratyzowanych i spisywanych na... konto Brukseli. Jak jest opcja „od-do” to już w Polsce nie tylko robi się z tego „do” ale jeszcze dopisuje się jeszcze coś dodatkowego, utrudnia, komplikuje... Tak było z dyrektywą Ekoprojekt, z programami ochrony powietrza. Chociaż sygnałów zachęcających do rezygnacji z węgla było wiele to nie Bruksela z uporem trwała przy „czarnym skarbie” i rozdawała na lewo i prawo fundusze z emisji CO2 zamiast je przeznaczać na transformację energetyczną. To nie Bruksela zakazała palenia w kominkach w Krakowie. To nie unijni urzędnicy zakazują palenia drewnem w Myślenicach i każą odłączyć kominki po wymianie kotła. Tak jest teraz z dyrektywą budynkową EPBD, która wprawdzie wejdzie w życie stopniowo ale już teraz w Polsce ma tylko negatywną prasę. Nie mogą tego zrozumieć ludzie z innych części Europy, z którymi trafia mi się rozmawiać. Możliwe, że rozmawiam ze „złymi”, tak jak i ja pozytywnie nastawionymi do Unii. Jednak jakoś tym nastawionym na Unię Europejską niejako z urzędu na „nie” nie przeszkadza nic w sięganiu po unijne środki, spędzaniu w przeklinanej strefie euro wakacji czy wysłaniu dzieci na unijne Erazmusy…
Co by nie mówić Unia Europejska to nie wyimaginowana wspólnota ale coś doprawdy wielkiego, coś co pozwoliło przełamać wielowiekowe stereotypy, w tym złodzieja i pijaczka Polaka. W kominkowej branży oznacza to kolejki ustawiające się w Europie po piecyki, wkłady czy systemy wentylacji z Kratek, Defro, Darco czy Cebudu. Dla polskich instytucji naukowych i organizacji branżowych, kominkowych i zduńskich to możliwość uczestniczenia w projektach wspólnych dla całej Europy. Dla Świata Kominków oznacza to m.in. zapraszanie medialne na największe branżowe imprezy targowe.
Pamiętać jednak trzeba, że jest w UE nie tylko Polska i nie tylko Kowalski z Markuszowa… Jest w UE 27 krajów i każdy ma jakieś interesy do załatwienia a pociąg unijny pędzi i nikt nie będzie na nas czekał. Pamiętać trzeba, że wejście do elitarnego unijnego klubu i zapłacenie składki to dopiero początek. Istotne jest to jak wykorzystamy unijną szansę.
Jak wykorzysta to polski rząd, polski minister, wojewoda i wójt, firma ABC i ... TY . Również JA. A ja po 20 latach, chociaż nie wszystko idzie idealnie nadal jestem „za” i jestem optymistą unijnym.
Witold Hawajski, redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"