Reklama
WAŻNE!

Dlaczego zabraniają kominków?

W szacownym gronie czytelników Świata Kominków nietaktem byłoby tłumaczenie, w jakich sytuacjach kominek z okazjonalnego lub codziennego źródła ciepła staje się jedynym działającym urządzeniem grzewczym. Aby odpowiedzieć na tak śmiało (parafrazując klasyka) postawione w tytule pytanie, zastanówmy się, kim są ci „oni”, którzy kominków zabraniają. Identyfikacja ludzi, którzy „zabraniają”, powinna znacznie ułatwić nam zadanie.
Dlaczego zabraniają kominków?

Autor: Hajduk kominek narożny na drewno

Z pewnością nie jest to Unia Europejska. Regulacje wspólnotowe wspierają i promują ogrzewanie drewnem jako odnawialnym źródłem energii, a Ekoprojekt (Ecodesign) wyznacza jedynie graniczne wartości emisji dla dopuszczonych do sprzedaży miejscowych ogrzewaczy pomieszczeń. Nie jest to ustawodawca, czyli Sejm RP, ponieważ ustawa o OZE zalicza drewno do odnawialnych źródeł energii, a kominki ekoprojektowe do przedsięwzięć niskoemisyjnych podlegających wsparciu w ramach termomodernizacji. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość posłom i rządowi, bo zakazów nie byłoby, gdyby nie otworzyła do nich furtki ustawa Prawo Ochrony Środowiska, a jakiś czas wcześniej Rozporządzenie o Warunkach Technicznych, w którym pojawił się zapis, że budynek musi być wyposażony w źródło ciepła nie będące kominkiem.

Nie będę dłużej trzymał czytelników w niepewności. Tych „onych” można z łatwością zidentyfikować z imienia i nazwiska. Są to wszyscy radni sejmików wojewódzkich, którzy głosowali za wprowadzaniem poszczególnych uchwał antysmogowych i programów ochrony powietrza, gdzie znajdziemy większość obowiązujących zakazów i ograniczeń dla kominków. Ci lokalni politycy poddali się potężnej machnie manipulacji, presji i dezinformacji, która spowodowała, że zafundowali nam takie, a nie inne regulacje.

Pretekstem do tego wszystkiego była ochrona zdrowia i dbałość o czyste powietrze, a tok rozumowania, które nie ma nic wspólnego z rozumowaniem logicznym, przebiegał zawsze podobnie: „Sektor komunalno-bytowy emituje zanieczyszczenie, więc zabrońmy palenia w kominkach”. W argumentacji tej brak jest związku między smogiem a używaniem kominków. Obecnie już wiemy, w jaki sposób dane o emisjach zostały zmanipulowane, ale zakazy pozostały.

Aby wprowadzić zakazy, trzeba było lat planowania, przygotowań, ogromnych środków i wpływów. Nie stało się to samo. Nie był to tak ostatnio modny „oddolny ruch społeczny”. Potrzebni byli współpracujący politycy, chcący zbić kapitał na „ochronie zdrowia i życia” oraz na „walce ze smogiem”. Taki prosty zabieg wystarczył, aby uwiarygodnić się w oczach polityków i stworzyć pseudonaukową i pseudoekologiczną otoczkę całej akcji z uchwałami antysmogowymi. 

Na koniec zadbano o to, aby uchwał antysmogowych nikt nie chciał zmienić. Zakazy zostały zamrożone prostym szantażem finansowym. Gmina, która złagodzi swoją uchwałę antysmogową, nie będzie mogła skorzystać z funduszy unijnych na termomodernizację budynków użyteczności publicznej. Tu zadziałał ściśle współpracujący z alarmami smogowymi pracownik Komisji Europejskiej, przesyłając do polskiego zespołu negocjacyjnego mail z odpowiednimi zaleceniami, które zostały przyjęte bez zastrzeżeń. Przykładów i dowodów na to, że cała ta rewolucja energetyczna odbywa się przez kłamstwa, manipulacje i w braku poszanowania wszelkich zasad wolnej konkurencji, jest mnóstwo.

Najświeższa afera to aktualizowany obecnie Program Czyste Powietrze, obsługiwany przez NFOŚiGW. Przedłożony do konsultacji społecznych projekt zawiera zapisy, które uniemożliwiają przyszłym beneficjentom używanie, a wręcz posiadanie kominka. W trakcie konsultacji wyszło na jaw, że NFOŚiGW jest pod silnym wpływem lobby związanego z alarmami smogowymi. Przypadek?

Czas zmierzać do celu. Stara łacińska maksyma mówi, że „ten zrobił, kto skorzystał” (is fecit, cui prodest). Oznacza ona, że sprawców należy szukać wśród tych, którzy odnieśli korzyści. Ktoś mógłby powiedzieć, że niebezpiecznie zbliżamy się do teorii spiskowych, że lobbing to powszechnie stosowana i akceptowana praktyka. Można by się zastanowić, dlaczego nie działają tu mechanizmy państwowe, mające na celu obronę mieszkańców i krajowych przedsiębiorstw przed nieuczciwymi praktykami. 

Konkluzja jest prosta i łatwa do przewidzenia. Kominków zabraniają, żeby ktoś inny mógł zarobić. A to, że dzieje się to kosztem zdrowia i bezpieczeństwa energetycznego? Cóż, zysk jednych bierze się z ubóstwa energetycznego drugich.

Wojciech Perek, Drewno Pozytywna Energia


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama