Droga powrotna z Nałęczowa. Swoim zwyczajem szukamy muzeów, których jeszcze nie odwiedzałyśmy. Tym razem wybrałyśmy Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie. Dowiedziałyśmy się, w którym budynku znajdują się piece i od razu udałyśmy się do dawnego dworu przeniesionego z Żyrzyna w pow. Puławskim.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.
Był straszny upał, ale kiedy dotarłyśmy do progów dworu, okazał się zamknięty, ponieważ we wnętrzu znajdowała się grupa z przewodnikiem. Nie wiedziałyśmy, jak długo będzie trwało zwiedzanie, ale przez firanki widać było piece. Chciałyśmy jakoś zrobić zdjęcie, ale aparat nie mógł ustawić ostrości i raz rejestrował wzór firanki, a raz ramę okienną. Mimo upału krążyłyśmy niecierpliwie dookoła budynku, bo czas jak zwykle nas gonił, trzeba było jeszcze tego dnia dotrzeć na północ, do domu… Z wnętrza dochodziły głosy, ale nikt na nas nie zwracał uwagi. Niewiele brakowało, a zaczęłybyśmy atakować okna (potem opowiadałam, że Jagoda tak krążyła wokół budynku zaglądając do okien, że zdeptała wszystkie rabaty, ale ona twierdzi że nie… przyp. ww.). Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i już w pierwszym pomieszczeniu ukazał się piękny, niewysoki piec o białej polewie kafli z bogato dekorowanym zwieńczeniem - nad fryzem z kwietnych festonów siedząca para w stroju dworskim. W kolejnych pomieszczeniach… kolejne piece: wszystkie białe, dwa z kafli reliefowych, jeden z kafli gładkich z fazowaną krawędzią i jeden z wydzieleniem skrzyń pieca dużymi, złoconymi segmentami kaflowymi. Pan oprowadzający po wnętrzach dworku nie bardzo chciał się godzić na zdjęcia, ale nie było na nas siły… przytakując… że tak, oczywiście, my Pana rozumiemy… same w końcu pracujemy w muzeum... i jednocześnie robiłyśmy zdjęcia.