Kominek ścienny wbudowany, zwany czasami angielskim, ramowym lub po prostu kominkiem z portalem... ten rodzaj kominka umożliwia stworzenie nadzwyczaj szerokiej gamy rozwiązań: od surowej prostoty do najbardziej wyrafinowanych i dostojnych kształtów. Umożliwia też zastosowanie różnych palenisk i materiałów do obudowy, co pozwala na jego realizację zarówno inwestorom bardzo zasobnym, jak i tym o skromnych środkach.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz w kategorii KOMINKI.
Recepta na taki kominek jest prosta. Wszystkie elementy konstrukcyjne, niezależnie od tego, czy kominek ma palenisko typu tradycyjnego, czy z tzw. wkładem, schowane są w ścianie. Widoczny jest jedynie otwór paleniska oraz oprawa wokół paleniska w kształcie odwróconej litery “U” (stąd stosowana czasami nazwa “kominek ramowy”).
To klasyczne rozwiązanie pojawiło się w Europie kilka wieków temu, w okresie renesansu. Od wieku XVII pojawiły się nad paleniskami lustra i obrazy, zaś sto lat później, na poziomej płycie nad nadprożem zaczęto ustawiać zegary i świeczniki… W zależności od kształtu “ramy”, mamy np. do czynienia z kominkiem w stylu Ludwika XV (łuki) lub Ludwika XVI (prosty).
Jednak od jakiegoś czasu kominki wbudowywane oddaliły się od klasycznych konwenansów… Dopuszcza się dzisiaj zarówno inne proporcje palenisk, jak i inne kształty i kolory ram okalających palenisko niż te niegdyś przyjęte. Mamy więc paleniska wąskie i wysokie oraz oryginalne kształty obudów. Mamy też paleniska ekstremalnie szerokie. Można zastosować dzisiaj każdy materiał do wykonania ramy wokół paleniska – byle dobrze i bezpiecznie!
Wybór nie ogranicza się do tradycyjnego piaskowca i marmuru, jest również granit, drewno (w tym egzotyczne), kafle, szkło, stal chromo-niklowa i wszelkie połączenia tych oraz innych materiałów.
Prawda jest taka, że dla mocno podstarzałego klasycznego wzoru kominka zbawienne okazało się nowe spojrzenie producentów wkładów kominkowych i projektantów kominków. Wielu klientów znudzonych było już monopolem i monotonią rustykalnych modeli, ale nie mieli wyraźnej alternatywy. Teraz w odświeżonym “klasyku” mają to, co nowe i stare jednocześnie.
Witold Hawajski