Kilka dni temu wracając z podroży służbowej na południe naszego regionu odwiedziłyśmy restaurację w Gietrzwałdzie, z myślą żeby zobaczyć (już po raz kolejny) stojące tam urządzenia grzewcze. A przy okazji coś zjeść i ogrzać się w sensie dosłownym i w przenośni. Bo wyjazd dotyczył tematu odległego od ciepłych piecowych klimatów… można powiedzieć, że raczej obszaru wielkiego chłodu… Naszym zadaniem było obejrzenie zabytkowej trumny pod kątem jej wykorzystania w przygotowywanej muzealnej wystawie.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.
Gietrzwałd to jedno z najbardziej znanych miejsc pielgrzymkowych w Polsce, związane z kultem maryjnym, którego początki sięgają objawień, jakie miały miejsce w roku 1877. Podobno przetacza się tu około miliona pielgrzymów rocznie. I my też bywamy tu dość często. Zawsze wtedy odwiedzamy Karczmę warmińską, położoną opodal sanktuarium. Choć restauracja może pomieścić ogromną liczbę konsumentów (w porywach do 400 osób), bryła budynku od strony ulicy nie zapowiada takich przestrzeni ani bogactwa wyposażenia. Wnętrze sprawia kameralne wrażenie, dzięki podziałowi na kilka stref. Wydzielono tu trzy sale, którym nadano nazwy – kupiecka, włościańska i ziemiańska – a latem wykorzystywane są zadaszone tarasy na wewnętrznym dziedzińcu. Atmosferę tego miejsca tworzą nagromadzone w pokaźnej ilości, idącej zdaje się w tysiące, obiekty regionalnej warmińskiej i mazurskiej kultury materialnej z ostatnich 100 lat – meble, sprzęty gospodarstwa domowego, narzędzia pracy. Oczywiście menu, podobnie jak i wyposażenie lokalu, nawiązuje do miejscowych tradycji. Dodatkową atrakcję stanowią twórcy ludowi, którzy zwłaszcza w sezonie letnim mają swoje stanowiska na dziedzińcu. Można tu zobaczyć prace kowala, garncarza, rzeźbiarza, wikliniarza, hafciarki itp.
Są rzecz jasna i urządzenia grzewcze (teraz sowicie obwieszone świątecznymi dekoracjami) - proste i dostosowane do klimatu wnętrz. Ich nagromadzenie znajduje się w izbie kupieckiej - jest tu piec z brązowych kafli, kuchnia łączona z piecem z kafli zielonych oraz kominek murowany obramiony drewnianym portalem. Zaś w niewielkiej izbie ziemiańskiej zainstalowano prosty kominek z ceglaną obudową paleniska i tynkowanym okapem. Gdyby to od nas zależało, wprowadziłybyśmy jeszcze „coś grzewczego” do izby zwanej włościańską, która ma najwięcej klimatu. Z kolei na dziedzińcu malowniczo wygląda murowana ceglana kuchnia z piecem chlebowym, a wokół kolekcja drewnianych łopat do chleba. To chyba stanowisko pracy piekarza, być może działające w sezonie, choć my zawsze zastajemy to miejsce nieczynne.