Reklama

Czyszczenie komina - to warto wiedzieć!

Zaniedbany komin to zagrożenie życia całej rodziny. Niestety, ludzie oszczędzają na usługach kominiarskich, ryzykując swoje życie. Póki się udaje, to się udaje… niestety, nie zawsze.
Czyszczenie komina

Czyszczenie komina - dobre rady

Zanie­dbany komin to zagro­że­nie życia całej rodziny. Nie­stety, ludzie oszczę­dzają na usłu­gach komi­niar­skich, ryzy­ku­jąc swoje życie. Póki się udaje, to się udaje… niestety, nie zawsze.  

Naj­le­piej, gdy robotę komi­nia­rza wyko­nuje fachowy komi­niarz. Ludzie czę­sto igno­rują czysz­cze­nie komina ze względu na ich zda­niem wysoką cenę usług komi­nia­rza. Cena ta (~100zł za wizytę) w porów­na­niu z moż­li­wymi stra­tami jest jak widać zni­koma, ale można to zro­zu­mieć. W takim wypadku lepiej zająć się czysz­cze­niem na wła­sną rękę niż zre­zy­gno­wać z niego cał­ko­wi­cie lub zapra­szać komi­nia­rza raz na kilka lat. Jak wyczy­ścić komin w pra­wi­dłowy, sku­teczny i bez­pieczny spo­sób. Samo­dzielne czysz­cze­nie komina wymaga pomy­ślunku i roz­wagi, bo wiąże się z pracą na wyso­ko­ści i jest nie­zbyt przy­jemne, ale dla zdro­wego chopa — wykonalne.

Mierz siły na zamiary

Czysz­cze­nie komina to nie­bez­pieczna praca. Wymaga wej­ścia na dach, dla­tego musisz czuć się tam pew­nie. Ale nie zbyt pew­nie. Zadbaj o odpo­wied­nie zabez­pie­cze­nie przed upad­kiem, zwłasz­cza na dachu o znacz­nym pochy­le­niu. Wszystko robisz na wła­sną odpo­wie­dzial­ność, dla­tego uwa­żaj i nie uda­waj odważ­niej­szego niż jesteś!

Zanim zde­cy­du­jesz się na wyrę­cze­nie komi­nia­rza w jego robo­cie, pamię­taj, że brak ofi­cjal­nego kwitka z komi­niar­skiej wizyty będzie pro­ble­mem w przy­padku ubez­pie­cze­nia domu. Nawet jeśli odwa­lisz komi­niar­ską robotę lepiej niż zawo­dowy komi­niarz, to nie posia­dasz sto­sow­nych upraw­nień, co dla ubez­pie­czy­ciela będzie zna­ko­mitą oka­zją do odmowy wypłaty odszkodowania.

Jak roz­po­znać facho­wego kominiarza?

Warto korzy­stać z usług facho­wego komi­nia­rza, bo jego praca to nie tylko prze­je­cha­nie szczotką przez komin i wysta­wie­nie kwitka dla ubez­pie­czalni. To czu­wa­nie nad pra­wi­dłową budową i sta­nem tech­nicz­nym całej insta­la­cji grzew­czej i komi­no­wej, a od tego zależy zdro­wie i życie two­jej rodziny. Jeśli czy­ścisz komin samo­dziel­nie, to już lepiej niż w ogóle byś tego nie robił, ale naj­pew­niej nie masz wie­dzy i doświad­cze­nia, jakie posiada fachowy komi­niarz i możesz nie zauwa­żyć sub­tel­nych oznak zbli­ża­ją­cych się pro­ble­mów z komi­nem, które mogą się obja­wić w nie­bez­pieczny sposób.

Pro­blem w tym, że nie każdy gość w czar­nym uni­for­mie, który cho­dzi od drzwi do drzwi i czy­ści kominy, jest facho­wym komi­nia­rzem. Prze­bie­rań­ców i par­ta­czy trzeba uni­kać, bo nawet jeśli są tani, to jakość ich pracy może być gor­sza niż samo­dziel­nie wyko­nane czyszczenie.

  • zwe­ry­fi­kuj upraw­nie­nia — fachowy komi­niarz powi­nien legi­ty­mo­wać się przy­na­leż­no­ścią do Kor­po­ra­cji Komi­nia­rzy Pol­skich (tak wygląda legi­ty­ma­cja mistrza komi­niar­skiego). Okre­sowe czysz­cze­nie komina może wyko­nać cze­lad­nik komi­niar­ski, ale do prze­glądu komi­niar­skiego potrzebne są upraw­nie­nia mistrza komi­niar­skiego;
  • znaj swo­jego komi­nia­rza — niech zawsze będzie to ta sama osoba z bli­skiej oko­licy. Dzięki temu komi­niarz pozna twój komin na pamięć i będzie w sta­nie wcze­śnie wykryć pierw­sze objawy nad­cho­dzą­cej usterki, zanim sta­nie się ona groźna i kosz­towna w naprawie;
  • dobry komi­niarz nie przy­kle­pie par­tac­twa — jeśli komi­niarz cze­pia się o nie­dzia­ła­jącą wen­ty­la­cję czy źle wyko­nany komin, to bar­dzo dobrze. Taka jego rola i rze­telny facho­wiec nigdy nie wystawi pozy­tyw­nej opi­nii na budow­lane partactwo;
  • nie da się dobrze wyczy­ścić komina od kotła węglo­wego w 15 minut — jeśli komi­niarz koń­czy robotę w kwa­drans, to nie jest to dobra robota;
  • uprząt­nię­cie sadzy to robota komi­nia­rza — m.in. za to mu pła­cisz. Jeśli inka­suje opłatę i się ulat­nia, a sadzę musisz wybie­rać sam, to tra­fi­łeś na par­ta­cza, a nie fachowca.

Ska­zani na sadzę?

Nie ma się co łudzić — każdy kominek pro­du­kuje sadzę. Ale jej ilość i jakość mogą być bar­dzo różne. Pro­duk­cja sadzy zależy przede wszyst­kim od two­jego spo­sobu pale­nia. Im mniej dymu — tym mniej sadzy i jest ona łatwiej­sza do usunięcia.

Wyobraź sobie, że wystar­czy kilka tygo­dni pale­nia mokrym, żywicz­nym drew­nem, by nagro­ma­dziło się dość smoły i sadzy, aby potem pierw­sze moc­niej­sze prze­pa­le­nie spo­wo­do­wało pożar komina i zagro­że­nie spa­le­nia całego domu.

Prze­pisy naka­zują czysz­cze­nie komina z kotłem na paliwa stałe m.in. cztery razy w roku. Wszystko po to, żeby utrzy­mać go w sta­łej droż­no­ści oraz wykryć ewen­tu­alne uszko­dze­nia komina zanim zagrożą one domownikom.

Co jeśli nie będę czyścił?

Za brak czysz­cze­nia komina we wła­snym domu nie ma kar urzę­do­wych. Ale zanie­dba­nie komina może Cię kosz­to­wać doro­bek całego życia.

Lecz zanim doj­dzie do naj­gor­szego, czeka cię seria roz­ma­itych pro­ble­mów. Naj­pierw odkła­da­jąca się w komi­nie sadza osłabi ciąg. Wcale nie musi jej być kilka cen­ty­me­trów, aby efekt był zauwa­żalny. War­stwa sadzy ma bar­dzo chro­po­watą powierzch­nię i hamuje prze­pły­wa­jący stru­mień spa­lin, dla­tego nawet dwu­mi­li­me­trowa war­stwa będzie dzia­łać nega­tyw­nie, choć oczy­wi­ście im będzie jej wię­cej, tym gorzej.

Wyobraź sobie też taki sce­na­riusz: jest noc, wszy­scy w domu śpią. W kotle wciąż się pali. Tym­cza­sem w komi­nie odrywa się od ściany cen­ty­me­tro­wej gru­bo­ści spory płat sadzy i przy­pad­kiem zakli­no­wuje się w kanale tak, że pra­wie zatyka prze­lot spa­lin. Tru­jące spa­liny zaczy­nają ulat­niać się… 

Pożar sadzy

Wraz z nagro­ma­dze­niem sadzy poja­wia się realne zagro­że­nie poża­rem komina. Domo­ro­śli spe­cja­li­ści czę­sto podają ostre prze­pa­le­nie drew­nem jako spo­sób na wyczysz­cze­nie kotła i komina. To może być począ­tek tra­ge­dii.
Jeśli w komi­nie jest dużo sadzy, to wystar­czy, że spa­liny chwi­lowo osią­gną tem­pe­ra­turę zale­d­wie ok. 400 st. C. i może dojść do jej zapłonu.

Co należy wtedy zro­bić? Zadzwo­nić po straż pożarną i cze­kać. A w mię­dzy­cza­sie wyga­sić piec i zamknąć go szczel­nie. W żad­nym wypadku do wyga­sze­nia pieca albo samego komina nie można uży­wać wody. Pło­nący komin nagrzewa się do ok. 1500 st. C, więc wla­nie do niego wody naj­pew­niej spo­wo­duje jego wybuch lub popę­ka­nie. Nato­miast zala­nie pieca wodą skoń­czy się cięż­kimi poparzeniami.

Pra­wi­dłowa pro­ce­dura gasze­nia pło­ną­cej sadzy polega na zakry­ciu wylotu komina gęstym sitem lub mokrym płót­nem i cze­ka­niu, aż sadza się wypali, co może potrwać kilka godzin. Konieczna jest stała kon­trola komina na całej wyso­ko­ści, czy nie nagrzewa się nie­bez­piecz­nie albo nie pęka. Od roz­grza­nego komina mogą bowiem zapa­lić się umiesz­czone bli­sko niego meble, pod­łogi lub co gor­sza drew­niane stropy.
Jeśli komin jest dobrze wymu­ro­wany, to moż­liwe, że prze­trwa pożar i się nie roz­sy­pie.
Gdyby jed­nak zaczęło się dziać coś nie­do­brego, to może zajść potrzeba jego uga­sze­nia. Sto­suje się do tego sól kuchenną, pia­sek lub gaśnice prosz­kowe. To zada­nie należy jed­nak pozo­sta­wić straży pożar­nej, ponie­waż zasy­pa­nie pło­ną­cego komina pia­skiem czy solą jest dość nie­bez­pieczne ze względu na wybu­chowe wła­ści­wości sadzy.

Warto zazna­czyć, że w przy­padku pożaru sadzy w komi­nie nie masz co liczyć na odszko­do­wa­nie, nawet jeśli dom był ubez­pie­czony. Firma ubez­pie­cze­niowa w przy­padku pożaru od razu zażąda kwi­tów potwier­dza­ją­cych regu­larne, zgodne z prze­pi­sami czysz­cze­nie komina. Jeśli o to nie dba­łeś — twój pro­blem. Chyba że to komi­niarz nie dopeł­nił obowiązków.

Nawet nie myśl o wypa­la­niu sadzy

Do ludz­kiej natury należy szu­ka­nie dróg na skróty. W kon­fron­ta­cji z zaro­śnię­tym sadzą komi­nem nie ma mniej uciąż­li­wej i zara­zem bez­piecz­nej metody niż czysz­cze­nie mechaniczne.

Trzy­maj się z dala od pomy­słów na wypa­la­nie sadzy w komi­nie przez moc­niej­sze prze­haj­co­wa­nie czy pod­pa­le­nie sadzy w inny spo­sób. Jeśli ktoś chwali się, że całe życie tak robi i mu to działa — to potwier­dza regułę, bo ci któ­rzy tak robili i nie prze­żyli albo dostali drogą nauczkę, nie będą się tym chwalić.

Jedyna bez­pieczna metoda usu­wa­nia sadzy z komina za pomocą ognia to kon­tro­lo­wane wypa­la­nie prze­pro­wa­dzane od góry komina do dołu, po kawałku, w wyko­na­niu ekipy fachow­ców z wła­ściwą wie­dzą i doświad­cze­niem. Sto­suje się je jedy­nie w osta­tecz­no­ści, gdy mecha­niczne czysz­cze­nie zawo­dzi. Tylko wypa­la­jąc komin pomału od góry można ustrzec się pożaru sadzy i groź­nych jego kon­se­kwen­cji. Ci, któ­rzy czysz­czą komin “prze­pa­la­niem” i są nadal wśród żywych, mają póki co wię­cej szczę­ścia niż rozumu. Póki robią to regu­lar­nie, to wywo­łują małe, sto­sun­kowo nie­groźne pożary sadzy, któ­rych mogą nie zauwa­żać. Gorzej, gdy ktoś z zaro­śnię­tym total­nie komi­nem zasto­suje ich metodę…

Kiedy czy­ścić komin

Po czym poznać, że komin wymaga czysz­cze­nia? Po tym, że nastał czas. Naj­le­piej czy­ścić m.in. 4 razy w sezo­nie grzew­czym, nie zwa­ża­jąc na to, że może wyda­wać się czy­sty, gdy zaglą­dasz do niego od góry. Sadza naj­pierw gro­ma­dzi się w niż­szych rejo­nach komina.

Pierw­sze czysz­cze­nie prze­pro­wadź na jesieni, przed odpa­le­niem kotła, a ostat­nie na wio­snę, po zakoń­cze­niu sezonu grzew­czego. Dwa pozo­stałe wyko­naj gdzieś w trak­cie zimy, naj­le­piej wtedy gdy nie ma śniegu i łatwo jest wyjść bez­piecz­nie na dach. Chyba, że grze­jesz cie­płą wodę cały rok — wtedy czyść komin także w sezo­nie letnim.

Jeśli sadza zbiera się w komi­nie na tyle szybko, że czysz­cze­nie cztery razy do roku to za mało — zna­czy to, że coś jest nie tak z kotłem lub twoim spo­so­bem pale­nia. Tu nie ma żad­nej magii. Jeśli z komina prze­waż­nie nie widać dymu, to nie będzie też wiele sadzy.

Sprzęt do czysz­cze­nia komina

Potrzebne będą drobne zakupy. Nie takie znowu kosz­towne, bo sprzęt raz kupiony posłuży latami. Pod­stawa to wła­ściwa szczotka i linka sta­lowa. Bez tego nie zaczy­naj. Żadne sznurki do bie­li­zny, młotki, cegły i wiech­cie wycięte z krza­ków nie zastą­pią dobrej szczotki. Sto­su­jąc takie dru­ciar­stwo, możesz zamie­nić pro­blem brud­nego komina w dużo trud­niej­szy pro­blem zatka­nego komina.

Przede wszyst­kim będziesz potrzebował:

  1. szczotki komi­niar­skiej,
  2. kil­kuki­lo­gra­mo­wego obciążnika,
  3. kil­ku­na­stu metrów naj­le­piej sta­lo­wej linki o gru­bo­ści cho­ciaż 3 mm (tak by nie wży­nała się w ręce).

Linkę sta­lową można zastą­pić sznu­rem, ale musi to być kon­kretny, gruby powróz, a nie sznu­rek do bie­li­zny. To dla­tego, że szczotka może się zakli­no­wać gdzieś w komi­nie i trzeba będzie solid­nie szarp­nąć, żeby ją wydo­stać. Sznur musi to wytrzymać.

Obciąż­nik naj­le­piej gdyby był kuli­sty, tak, by nie mógł w żad­nym wypadku sta­nąć w poprzek kanału i się zablo­ko­wać. Gotowe obciąż­niki komi­niar­skie bywają dostępne w mar­ke­tach budow­la­nych lub skle­pach z arty­ku­łami metalowymi.

Poni­żej przy­kła­dowy spraw­dzony sprzęt do czysz­cze­nia komina o prze­kroju 25x15 cm. Naj­waż­niej­sze jest solidne przy­mo­co­wa­nie linki do szczotki, aby nie urwała się nawet, gdy szczotka się zakli­nuje w cia­śniej­szym punk­cie komina i trzeba będzie moc­niej szarp­nąć. Jeśli linka się odwiąże lub urwie i szczotka zosta­nie w komi­nie, to możesz mieć spory pro­blem z jej wydo­by­ciem… Moco­wa­nie cię­żarka nie jest tak kry­tyczne, bo w razie urwa­nia znaj­dziesz go w wyczystce.

  • Szczotka do komina z obciążnikiem

Szczotka powinna być dopa­so­wana do prze­kroju komina. Jeśli komin jest pro­sto­kątny — szczotka też ma być pro­sto­kątna. Nie ma takiej? To weź więk­szą, okrą­głą i przy­tnij noży­cami do bla­chy na wyma­gany kształt.

Gdyby szczotka kli­no­wała się gdzieś po dro­dze, bo komin jest krzywo wymu­ro­wany, to rów­nież trzeba ją przy­ciąć tak, aby mogła zejść do samego dołu. Luz musi być na tyle duży, aby szczotka scho­dziła w komin pod wła­snym cię­ża­rem. Jeśli gdzieś się blo­kuje, to nie upusz­czaj jej z roz­pędu w dół, bo możesz mieć nie­li­chy pro­blem z jej wyję­ciem. Zanim się zakli­nuje — wyj­mij i przy­tnij nieco.

  • Szczotka dopa­so­wana do prze­kroju komina

Oczy­wi­ście szczotką dru­cianą czy­ści się komin muro­wany i wkład ze stali żaro­od­por­nej (tylko takie można pod­łą­czać do kotła węglo­wego). Kominy ze stali kwa­so­od­por­nej (sto­so­wane do kotłów gazo­wych) czy­ści się szczotką z two­rzywa sztucz­nego (zwy­kła szczotka sta­lowa znisz­czy wkład).

Nie­zbędne wyposażenie

Sama szczotka to dopiero począ­tek. Potrzeba jesz­cze masy innych gra­tów, by bez­piecz­nie i bez­bo­le­śnie wyczy­ścić komin.

  • zabez­pie­cze­nie przed upad­kiem - można sobie daro­wać w przy­padku dachu pła­skiego, o ile komin nie znaj­duje się na jego kra­wę­dzi, ale na dachu spa­dzi­stym szkoda ryzy­ko­wać życiem i lepiej się w takie zabez­pie­cze­nie zaopatrzyć,
  • odzież robo­cza — czyli taka, któ­rej nie będzie szkoda, gdyby się znisz­czyła albo ubru­dziła sadzą,
  • solidne ręka­wice — aby nie pociąć sobie rąk linką od szczotki,
  • latarka i lusterko — trzeba będzie zaj­rzeć w kanały komi­nowe czy wentylacyjne,
  • folia malar­ska — do zabez­pie­cze­nia kotłowni przed osia­da­jącą sadzą,
  • maska prze­ciw­py­łowa — przy­datna, by nie nawdy­chać się sadzy pod­czas jej wybie­ra­nia w kotłowni,
  • nie­duża łopatka i wia­dro (kilka wia­der) — do wybie­ra­nia sadzy z wyczystki na dole komina.

Do roboty

Na czysz­cze­nie komina wybierz bez­wietrzny dzień, kiedy nie jest nazbyt zimno, a naj­le­piej, by nie było śniegu. Jeśli dzie­lisz budy­nek (a tym samym komin) z kimś jesz­cze, to wybierz moment, kiedy ten ktoś nie będzie aku­rat palił w piecu (trudno się pra­cuje na dachu będąc wędzo­nym). Rów­nież twój kominek na czas czysz­cze­nia musi być wyga­szony.

Przy­go­tuj się

Roz­łóż folię malar­ską przy wyczy­stce komina, a naj­le­piej też dookoła urządzenia. Pale­ni­sko powinno oczy­wi­ście być wyga­szone. Wyczystka komina także powinna być w tym momen­cie zamknięta, ina­czej miał­byś tydzień sprzą­ta­nia.

Łatwiej­sza część

Ubierz się w strój robo­czy, zabierz latarkę, szczotkę z obciąż­ni­kiem i liną oraz ew. sprzęt do zabez­pie­cze­nia przed upad­kiem. Wejdź na dach, ew. pode­pnij się nale­ży­cie z zabez­pie­cze­niem. Przy­świeć latarką w kanał komi­nowy oraz kanały wen­ty­la­cyjne (do tego może się przy­dać lusterko, jeśli wypro­wa­dze­nia tych ostat­nich są zro­bione "na prze­strzał” i nie można zaj­rzeć od góry). Sprawdź, czy nie ma cze­goś podej­rza­nego w rodzaju zde­chłej wrony blo­ku­ją­cej przelot.

Teraz weź się za wła­ściwe czysz­cze­nie. Roz­wiń kilka metrów liny, a jej koniec naj­le­piej przy­wiąż do masztu anteny lub cze­goś podob­nego (żeby przy­pad­kiem nie wpa­dła ci cała razem ze szczotką do komina). Mając na rękach ręka­wice, zacznij opusz­czać szczotkę z obciąż­ni­kiem do komina.
Gdyby po dro­dze były cia­śniej­sze miej­sca — upuść szczotkę z nie­wiel­kiego roz­pędu, a może uda się prze­ci­snąć dalej. Jeśli nie, to pew­nie będzie trzeba szczotkę przy­strzyc pod wymiar kanału.

Prze­szczot­kuj komin ze dwa-trzy razy na całej dłu­go­ści. Ponow­nie zaj­rzyj w sąsied­nie kanały wen­ty­la­cyjne (jeśli są), czy z któ­re­goś przy­pad­kiem nie widać uno­szą­cej się sadzy. Gdyby tak się zda­rzyło, to zna­czy, że jest uszko­dze­nie ścianki roz­dzie­la­ją­cej kanały i powi­nien to zba­dać zawo­dowy komi­niarz, bo sprawa może być groźna. A poza tym osła­bia to ciąg w kanale spalinowym. Zostaw póki co szczotkę i linę na dachu, i zejdź na dół.

Mniej przy­jemna część

Jesteś na dole. Jeśli masz szczelną wyczystkę, to powinno tu być jesz­cze czy­sto. Weź łopatkę, wia­dra, załóż maskę prze­ciw­py­łową i jakąś czapkę (chyba że lubisz sadzę we włosach).

Ostroż­nie otwórz nieco wyczystkę oraz — jeśli miej­sce pozwala — pod­staw wia­dro i pozwól sadzy wysy­pać się pomału do wia­dra. 
Z początku będzie sie­lan­kowo, ale pro­blem zacznie się w momen­cie, gdy zgro­ma­dzona wyżej w komi­nie sadza nagle zacznie osy­py­wać się do wyczystki — wtedy w kotłowni może zro­bić się czarno. Dla­tego otwie­raj wyczystkę ostroż­nie i wybie­raj to, co się z niej wysy­puje. Gdy sadza prze­sta­nie sama wyla­ty­wać, zacznij pod­bie­rać ją łopatką z wyczystki, naj­le­piej zasła­nia­jąc czymś resztę otworu wyczystki. Nawet jeśli więk­sza ilość nagle spad­nie z góry kanału, to przy­naj­mniej nie buch­nie ci pro­sto w twarz.

Gdy już wybie­rzesz wszystko z wyczystki, wcale nie ozna­cza to końca przy­gody. Zapas sadzy mógł się jesz­cze zablo­ko­wać wyżej w kanale. Weź lusterko i zajrzyj do wyczystki. Jeśli wybra­łeś całą sadzę, to w lusterku zoba­czysz wylot komina i niebo. Jeśli nic nie widzisz — musisz wziąć np. kawa­łek grub­szego, ale ela­stycz­nego drutu i przez wyczystkę pogme­rać w kanale komi­no­wym. Za moment powinna spaść zablo­ko­wana wyżej sadza.

Takiej sytu­acji unik­nął­byś czysz­cząc komin czę­ściej lub paląc w czyst­szy spo­sób. Każdy mili­metr na ściance komina daje ok. 1 litr sadzy do wybra­nia z każ­dego metra komina. Czyli np. 2 mm sadzy w komi­nie o wyso­ko­ści 8 metrów — to 13 litrów sadzy do wybrania.

Kiedy już wybie­rzesz całą sadzę — zamknij ponow­nie wyczystkę i wróć na dach.

Z powro­tem na dachu

Prze­szczot­kuj komin raz jesz­cze, ale tym razem tylko jego dolną część. Wcze­śniej być może nie dotar­łeś tam ze szczotką, bo duża ilość sadzy mogła to uniemoż­li­wić. Po tej ope­ra­cji zabierz wszyst­kie graty z dachu. Nie będzie już potrzeby tu wracać.

Sprzą­ta­nie na dole

Wybierz to, co spa­dło do wyczystki. Za pomocą lusterka upew­nij się, że teraz komin jest drożny. Jeśli lusterko nie poka­zuje wylotu komina, to jest pew­niej­sza metoda: możesz wsta­wić do wyczystki lampę skie­ro­waną ku górze komina, a następ­nie wró­cić na dach. Jeśli patrząc w dół komina zoba­czysz świa­tło — komin jest czy­sty i drożny.

Ode­tkaj teraz dziurę pod czo­puch, wyczyść ją z sadzy i wstaw sam czo­puch na miej­sce (wcze­śniej czysz­cząc go od środka), uszczel­nia­jąc jego połą­cze­nie ze ścianą za pomocą wełny mine­ral­nej albo sznura szklanego.

Zamknij na dobre wyczystkę i weź się za sprzą­ta­nie otoczenia. Nie uży­waj do sadzy domo­wego odku­rza­cza, bo może długo nie pożyć. Do odku­rza­nia sadzy bez szkody dla urzą­dze­nia potrzebny jest sepa­ra­tor popiołu lub spe­cjalny odku­rzacz do popiołu, prze­my­słowy bądź warsztatowy.

I gotowe

Komin jest czy­sty. Zada­nie wykonane.

Co zro­bić z sadzą? Możesz ją wyrzu­cić tak jak popiół.

Dodat­kowa kontrola

Komi­niarz, prócz wyczysz­cze­nia komina i wybra­nia sadzy, spoj­rzałby także na twój komin facho­wym okiem. Dla­tego warto go cza­sem do tego celu zatrudniać.

Ale kilka spraw możesz spraw­dzić sam. Przede wszyst­kim cho­ciaż raz na rok dobrze byłoby prze­czy­ścić także kanały wen­ty­la­cyjne. Nie musi to być czysz­cze­nie z uży­ciem szczotki — wystar­czy wpu­ścić obciąż­nik na lince, by potwier­dzić droż­ność kanałów.

Obej­rzyj też ściany komina w domu. Jakie­kol­wiek rysy czy pęk­nię­cia na nich powinny być od razu zamu­ro­wane, aby nie doszło do ulat­nia­nia się spa­lin do mieszkania.

Inter­wen­cji, tym razem już facho­wej, wymaga także wspo­mi­nany już wcze­śniej przy­pa­dek nie­szczel­no­ści mię­dzy kana­łem spa­li­no­wym a wen­ty­la­cyj­nym. Jest to o tyle nie­bez­pieczne, że w przy­padku ciągu wstecz­nego w wen­ty­la­cji, spa­liny z komina mogą cofać się do miesz­ka­nia. Napra­wie­nie tego typu usterki trzeba zle­cić spe­cja­li­stycz­nej firmie.

Co może pójść nie tak?

Naj­po­waż­niej­szy moż­liwy pro­blem to chyba upa­dek z dachu. Musisz się przed tym zabez­pie­czyć na miarę swo­ich umie­jęt­no­ści i moż­li­wo­ści oraz zdro­wego roz­sądku. Nikt cię nie skon­tro­luje, ale też nikt nie opłaci lecze­nia w razie czego.

Co w razie zablo­ko­wa­nia się szczotki w komi­nie? Weź metrową deskę i zrób z niej dźwi­gnię. Owiń linkę kilka razy wokół deski bli­żej jej jed­nego końca i opie­ra­jąc ten koniec o wylot komina, pocią­gnij za drugi do góry. To zwy­kle wystar­czy, by wycią­gnąć szczotkę zakli­no­waną pozor­nie na wieki wie­ków. Gorzej, jeśli słabo roz­wią­za­łeś moco­wa­nie i linka puści. Wtedy zostaje chyba tylko udać się po pomoc do specjalisty.

Wnio­ski

Po kolo­rze i kon­sy­sten­cji sadzy możesz poznać, na ile pra­wi­dłowo palisz (czyt. ile pie­nię­dzy ucieka z two­jej kie­szeni kominem).

Czarna, smo­li­sta, twarda sadza to oznaka cięż­kiego mar­no­traw­stwa. Nie­stety czę­sto spo­ty­kany typ sadzy w pol­skich komi­nach.
Ten, kto opra­co­wałby sys­tem bez­za­ło­go­wych lata­ją­cych robo­tów, które pod osłoną nocy lądo­wa­łyby na komi­nach i cicha­czem zbie­rały taką sadzę, a następ­nie zrzu­ca­łyby ją do fabryki, gdzie byłaby prze­ra­biana na paliwo — zaro­biłby miliony.

Sadza smo­li­sta — brudne pale­nie od dołu

Porów­naj to z sadzą pocho­dzącą z komina pra­cu­ją­cego ze sta­rym kotłem roz­pa­la­nym od góry. Sadza przy­po­mina kon­sy­sten­cją cukier puder, ale jest od niego lżej­sza (wystar­czy chuch­nąć, a będziesz ją zbie­rał po całej okolicy). Kolor to coś pomię­dzy czer­nią a sza­ro­ścią, bo poważny skład­nik tej sadzy zaczy­nają sta­no­wić popioły lotne (czy­stego węgla jest mniej). 

Wojciech Treter

www.czysteogrzewanie.pl
 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama