Reklama

Co dalej z kominkami

Od dawna obserwuję działania zmierzające do ograniczenia lub wyeliminowania w Polsce paliw stałych. Proces deprecjacji węgla i drewna nie pojawił się wczoraj, trwa już wiele lat, ma zasięg globalny i znacznie wykracza poza granice naszego kraju. W okresie intensywnych działań różnych środowisk przeciwnych spalaniu paliw stałych nie napotkały one na wyraźny i zauważalny medialnie sprzeciw organizacji zainteresowanych istnieniem i rozwojem branży kominkowej i zduńskiej.

Jako „Świat Kominków” sygnalizowaliśmy to od kilkunastu lat, w roku 2008 organizując nawet doskonale obsadzoną międzynarodową konferencję ”Zagrożenia ekologiczne dla kominków”. Na świecie tendencje są wyraźne: dekarbonizacja, eliminacja węgla jako paliwa. Wyłącznie węgla a nie drewna! W Niemczech w roku ubiegłym zamknięto ostatnią kopalnię węgla kamiennego traktując to jako początek nowej ery. W USA po raz pierwszy w ciągu pierwszych 100 dni roku 2020 wytworzono więcej energii ze źródeł odnawialnych niż z węgla i taka tendencja jest trwała. Drewno jest niemal wszędzie traktowane jako poważne ogniwo w drodze do „nowego ładu” energetycznego. I to głównie jako paliwo do zastosowań w indywidualnym ogrzewaniu, gdzie ujawnia wszystkie swoje zalety: lokalność, wysoką efektywność domowych urządzeń grzewczych. Ta popularność drewna i peletu i wspieranie tych paliw przez centralne i lokalne władze nie spadła jednak z nieba. Wprawdzie drewno jako paliwo jest znane ludzkości od wieków, to jednak jego spalanie wiąże się z wysoką emisją pyłów. W związku z wykorzystywaniem tego przez przeciwników spalania drewna, niekiedy działających bardzo aktywnie, producenci piecyków, kominków i kotłów na drewno i pelety zostali zobligowani do stałego usprawniania tych urządzeń, podobnie jak np. producenci samochodów. Bo trudno sobie wyobrazić życie bez samochodu ale i bez kominka. By ograniczyć emisję z eksploatowanych urządzeń grzewczych, podobnie jak w przypadku samochodów, w wielu krajach dotowano wymianę palenisk na te nowej ,”czystej” generacji. Tylko w bardzo specyficznych, ograniczonych zasięgiem miejscach wprowadzane są okresowe, częściowe lub całkowite zakazy spalania drewna.

 

Specyfika Polski (znowu!) polega na tym, że węgiel i drewno zostały razem upchnięte jako „złe” paliwa. Przy czym węgiel jest krytykowany z dużą ostrożnością, bo z górnikami już niejedna władza przegrała. Za to na drewnie jako paliwie można wyżywać się do woli, bo jest ono traktowane poważnie jedynie jako surowiec dla silnej branży meblarskiej!

 

W okresie intensywnych działań różnych środowisk przeciwnych spalaniu paliw stałych nie napotkały one na wyraźny i zauważalny medialnie sprzeciw organizacji zainteresowanych istnieniem i rozwojem branży kominkowej i zduńskiej. Wbrew pozorom, branże te w innych krajach nie mają łatwiej bo np. jaką siłę mają niemieccy zduni wobec ich branży motoryzacyjnej?

 

Tylko sprytem i współpracą można coś osiągnąć. Chociaż miało to miejsce np. w Niemczech czy Austrii przynosząc widoczne efekty, mimo kontaktów firmowych i organizacyjnych dających świadomość zasięgu problemu nie zostało to wykorzystane w Polsce. Obraźliwe, pozbawione podstaw merytorycznych wystąpienia prasowe, telewizyjne czy nawet publikacje jak „Smog, diesle, kominki ”nie spotkały się z reakcją branżowych organizacji. Wszędzie zauważalni byli ”anytysmogowi” aktywiści, często opowiadający absurdy, ale nigdzie nie było reprezentanta branży kominkowej, nigdzie nie było dementi! Przyjęta, pozornie wygodna i ekonomiczna zasada, że „kominki same się sprzedają” doprowadziła do zaniedbań w promocji kominków i w efekcie dłuższym do sytuacji, w której kominek z pozycji lidera przesunął się na odległe miejsce na liście pożądanych w domu urządzeń. Ba, stał się dla wielu wstydliwy!

 

Problem pogarsza wielka aktywność sprzedawców pomp ciepła i fotowoltaiki a smaczku dodają jeszcze możliwe dla tych urządzeń dotacje. Widząc negatywną atmosferę wokół kominków, wielu dotąd kominkowych producentów i sprzedawców takie pożądane przez rynek urządzenia wprowadziło do swojej oferty produkcyjnej i handlowej.

 

Cała branża kominkowa i zduńska fascynuje się teraz walką o urealnienie tzw. wskaźnika emisji. Jest to ważne, ale dla przywrócenia pozycji kominka w polskim domu nie ma znaczenia czy przyjęty w opracowaniach wskaźnik to 800, 500 czy nawet 50. Mleko już się rozlało i zaniedbania wspomniane wyżej są trudne do naprawienia. Zamiast koncentrować się wyłącznie na poprawie mitycznego „wskaźnika ” warto realnie ocenić dotychczasowe zaniechania oraz pozytywne działania i szerzej ocenić sytuację i tendencje. Kominek z pewnością, z wielu względów historycznych, ekonomicznych i społecznych zasługuje na miejsce w polskich domach, ale od trafności działań branży, od jej energii i współpracy w dużej mierze zależy czy tak będzie .”Czy jest w was ogień?” zapytał kiedyś pan Manfred Rokossa a ja teraz to pytanie powtarzam.

 

 

 

Witold Hawajski

Redaktor naczelny magazynu „Świat Kominków”i „KominkiPRO”


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama