Reklama

Master class: kurs budowy kuchni kaflowej

Już od zdania egzaminu czeladniczego miałem w głowie myśl o organizacji kursu budowy kuchni kaflowej dla pasjonatów i amatorów zduństwa. Dopiero po zdanym egzaminie mistrzowskim i pedagogicznym mogłem się tego podjąć. Start był ciężki, lecz udało się zebrać czterech chętnych (w tym przedstawicielkę płci pięknej).
Master class: kurs budowy kuchni kaflowej

Na początek taka liczba kursantów była idealna.

Spotkaliśmy się wszyscy w Qu Pracownia we Wrocławiu, klimatycznego i pełnego pasji do ceramiki i gliny miejsca. Pierwszy dzień to – jak zwykle – teoria. Poruszyliśmy na początku temat materiałów, maszyn, narzędzi i podstaw projektowania. Na końcu porozmawialiśmy o tym, jak rozsądnie wszystko obliczyć i zamówić, oczywiście polecając firmy, w których można dostać materiały najlepszej jakości.

Po prawie 6 godzinach czystej teorii, pasowało wziąć się w końcu za robotę! Zaczęliśmy od rozmierzenia wcześniej zaprojektowanej kuchni kaflowej, później dokładnie wyznaczyliśmy kąty i wreszcie, po całym dniu intensywnej nauki, zamontowaliśmy pierwszy kafel cokołowy.

Kolejnego dnia kursanci dowiedzieli się, jak licować kafle, jak dylatować i izolować materiały różnych rodzajów. Jak to mówią zwykle inwestorzy: „najgorzej zacząć". Tak też było. Każdy z uczestników próbował swoich sił w montażu każdego rodzaju kafla cokołowego i klasycznego.

Trzeci dzień był piękny! Każdy już wiedział, jak wygląda proces montażu kafla, robota szła niczym przecinak. W ramach ciekawostek omówiliśmy sobie po krótce budowę pieca chlebowego, pieca do pizzy, paleniska otwartego, wędzarni i tradycyjnych pieców kanałowych. Ekipa dała z siebie wszystko i nawet zamontowaliśmy drzwiczki paleniskowe pod koniec dnia.

Za to dzień czwarty przywitał nas mozolnym tworzeniem kanałów i paleniska. Dyskutowaliśmy na temat przebiegu gorących spalin wokół piekarnika, otworze kominowym i kanałem pomiędzy paleniskiem a kominem. Pod koniec naszego 8-godzinnego dnia szkoleniowego mieliśmy zamontowany żeliwny piekarnik i przygotowane wszystko pod montaż kolejnej warstwy.

Szybko poszło, ostatni dzień pokazał nam siłę zespołu. Było niebezpieczeństwo, że nie uda nam się skończyć, lecz wszyscy podwinęli rękawy i robota była skończona tylko z godzinnym opóźnieniem. Ukończenie kursu zakończyło się uroczystym wręczeniem certyfikatów i wspólnym zdjęciem.

Serce się raduje, gdy grupa kompletnie „zielonych” w temacie budowy kuchni kaflowej osób, na koniec ostatniego dnia potrafi zdefiniować wybrane materiały, potrafi powiedzieć po co i jak montuje się poszczególne elementy, a nawet orientacyjnie wiedzą, ile będzie kosztował ich wymarzony piec. Dzielenie się wiedzą to wspaniała sprawa! Zachęcam do tego kolegów z branży.

Dawid Kozar – Mistrz Zduński


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama