Pierwszy w życiu własny dom i pierwszy kominek. To liczna grupa inwestorów. Dotąd były inne sprawy na głowie i kompletny brak zainteresowania kominkami, ich rodzajami, cenami. Teraz przychodzi się zmierzyć z czymś nowym, nieznanym, a najłatwiej, szybko i bezpłatnie wiedzę uzupełnić można w Internecie. Popularne fora zduńskie i kominkarskie pełne są więc naiwnych dla fachowców, ale strategicznych dla zainteresowanych pytań. Każda nowa realizacja pokazana na FB Świata Kominków też powoduje zwiększoną aktywność „poszukiwaczy” pomysłu na kominek. Są pytania o piecyki, kominki i zduna do budowy pieca czy kuchni kaflowej. Jednak najczęściej pojawiają się przyziemne pytania: „ile kosztuje?”, „jaki koszt?”, „ jaka cena?”.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz w kategorii KOMINKI
Kolejna grupa to posiadacze kominków, którzy z różnych powodów (renowacja domu, nowy dom) przymierzają się do kolejnego kominka. Oni też, wbrew pozorom, nie mają łatwo. Wprawdzie przez kilka lat użytkowania urządzenia na drewno zdobyli wiedzę praktyczną, ale od czasu ich pierwszej inwestycji wiele się zmieniło. Tylko z daleka wyglądają podobnie do poprzedników oferowane obecnie modele piecyków i wkładów. Przede wszystkim spełniają one wymogi Ekoprojektu. Ale też inne kształty fasad są modne, coraz więcej jest akumulacji. Pojawiły się nowe rozwiązania na prąd, bioetanol, gaz czy pellety. Wiele marek zniknęło z rynku, ale pojawiły się nowe. Polskie produkty, które kiedyś pełniły tylko rolę kominkowego tła, teraz dominują. No i te ceny…
Wiele osób pamięta, że można było kupić markowy wkład kominkowy nawet za 1 tysiąc złotych, a modne modele z „pryzmatycznymi” czy zaokrąglonymi fasadami już za 3-4 tysiące. Były też wkłady narożne z unoszonymi drzwiczkami, modnie dzisiaj kwalifikowane jako „premium”, w cenie 12 tysięcy złotych. Do tego należy uwzględnić znacznie niższe koszty montażu czy budowy kominka, jakie wówczas obowiązywały. Jednak trzeba zauważyć, że średnia pensja wzrosła od 2.277 zł brutto w roku 2004 do 8.144 złotych w roku 2024. Więc jeśli chcemy mieć dzisiaj kominek, obojętne czy ten pierwszy w życiu, czy kolejny, musimy pogodzić się z tym, że... tanio to już było. Kominkowym nowicjuszom i tym „z odzysku” pomożemy nieco zorientować się realiach roku 2024 koncentrując się na bardziej przystępnych cenowo propozycjach.
Jaki kominek lub piecyk za 5.000 złotych?
Pięć tysięcy złotych nie wybrałem przypadkowo, bo to w przybliżeniu odpowiednik minimalnego wynagrodzenia brutto (4.300 zł). W Polsce jest dość liczna grupa, która tę właśnie krajową minimalną lub niewiele więcej zarabia. Raczej trudno z takimi dochodami wybrać się do salonu samochodów nie tylko marek „premium”, ale nawet popularnych. Wycieczka na Bali czy Malediwy też raczej odpada. Czy jednak można sobie pozwolić chociaż na odrobinę luksusu udomowionego ognia?
Okazuje się, co udowodnimy poniżej, że w Polsce nawet „minimalistka” lub „minimalista” nie tylko mogą sobie na kominek pozwolić, ale nawet mają wybór! Przede wszystkim jest dość duża grupa BIOKOMINKÓW, których ceny nie tylko mieszczą się w tym przedziale, a nawet zaczynają się poniżej 10% granicznej sumy! Co by nie mówić, jest to prawdziwy ogień, który na dodatek nie wymaga komina (mniejsze koszty). Musimy tylko się zdecydować na urządzenia napełniane ręcznie i paleniska połączone ze zbiornikiem paliwa, ponieważ automatyka jest poza zasięgiem. Oczywiście, te najtańsze biokominki to proste, ale estetyczne modele stołowe, które ustawić można właśnie na stole, szafce, biurku czy półce. Kominki wiszące na ścianie będą droższe, jednak podobnie jak grupa wolno stojących – wciąż będą w naszym zasięgu. Możemy też skorzystać z biokominka w formie wolno stojącego piecyka. Co ciekawe, nawet gotowe zestawy – biokominki w estetycznej zabudowie portalowej – też są w naszym zasięgu. Jest to element, który pomoże stworzyć przytulne wnętrze i zapewnić relaks przy ogniu nawet tam, gdzie komina brak.
W przypadku wszystkich biokominków, a szczególnie prostych, należy bardzo dbać o bezpieczeństwo i zachować ostrożność przy napełnianiu ich paliwem. Jeśli nie mamy chęci na ogień z bioetanolu, możemy zainstalować KOMINEK ELEKTRYCZNY, również prosty w instalacji i również nie wymagający komina. Bez obawy, w przypadku prostszych modeli i tutaj nie przekroczymy budżetu! Kominki elektryczne są coraz bardziej popularne i traktowane podobnie, jak samochody elektryczne, jako „zielone”, tym bardziej że wiele domów ma fotowoltaikę i teoretycznie „swój” własny prąd. Oprócz zerowej emisji pyłów w miejscu instalacji i braku komina, większość kominków elektrycznych może dawać mniej lub bardziej naturalny obraz ognia, a także może z powodzeniem ogrzewać kilka ładnych metrów kwadratowych, bo zwykle grzałki mają moc około 2 kW. Taki kominek może więc być używany w porach przejściowych i instalowany w pomieszczeniach wykorzystywanych nieregularnie. Droższe modele potrafią być niezwykle realistyczne dzięki holograficznemu obrazowi płomieni, podświetleniu kolorowymi LED, efektom dźwiękowym palenia drewna, parowej imitacji dymu oraz sterowaniu wi-fi. Niestety, na takie rozwiązania należy przeznaczyć środki przekraczające założony podstawowy budżet. Ale jeśli ktoś chce i może wydać nieco więcej… Bioetanol i prąd w kominkach są coraz bardziej popularne, ale to drewno jako paliwo i kominki opalane drewnem są w branży najważniejsze, więc może warto sprawdzić, czy dysponując niewielkim budżetem możemy sobie na piecyk na drewno pozwolić.
PIECYK KOMINKOWY NA DREWNO to urządzenie wprawdzie znane i dostępne w sprzedaży od lat, ale w Polsce zaczęło być bardziej doceniane dopiero od czasów pandemii Covid-19 i wojny w Ukrainie. Wybór piecyków na drewno – zarówno żeliwnych, jak i stalowych – jest bardzo duży, a okazuje się, że suma 5.000 złotych wciąż wystarcza, aby stać się posiadaczem jednego z nich. Nawet podstawowe piecyki spełniają wymagania Ekoprojektu, są więc „czyste” i efektywne oraz z powodzeniem mogą się sprawdzić nie tylko w roli wieczornych „czasoumilaczy”, ale pełnoprawnych bezpieczników cieplnych domu. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy zabraknie prądu dla pompy ciepła albo nastąpi awaria gazowego kotła. Co tu dużo mówić, im prostszy piecyk, tym lepiej, bo mniejsze jest ryzyko awarii, a brak elektroniki staje się często zaletą. Jeśli chodzi o trwałość, to dobrą opinią cieszą się piecyki wykonane z żeliwa, ale trudno tu generalizować. To fakt, że niektóre piecyki żeliwne mogą pochwalić się swoim „szlachetnym pochodzeniem”, a wielu producentów ma tradycje sięgające XIX wieku. Jednak obecnie nie można nic złego powiedzieć również o produktach młodszych stażem firm czy o piecykach wykonanych ze stali, bo wiele z nich może pochwalić się stażem kilkunastoletnim, który w zupełności wystarczy. Poza tym dysponując maksymalnie sumą 5,000 złotych, nie poszalejemy i stać nas będzie zaledwie na kilka „rodowodowych” produktów z żeliwa, a inne będą pochodziły od młodszych stażem fabrykantów. Co nie oznacza, że trzeba je skreślić z listy zamówień! Piecyk na pokolenia? Nie przesadzajmy! Nie mamy zamiaru startować w pokazach piecyków rasowych, tylko powinny się one sprawdzić w codziennym użytkowaniu. Wzornictwo tańszych piecyków żeliwnych jest raczej klasyczne i można je lubić, a nawet kochać, albo też nie. Natomiast piecyki stalowe, nawet te z grupy tańszych, wydają się być bardziej neutralne wzorniczo, więc ich design może wielu młodym ludziom pasować bardziej.
Sam piecyk to dopiero początek, bo potrzebujemy jeszcze przyłącza i jakiejś bezpiecznej podstawy (stal lub szkło) pod piecyk. O przewodzie kominowym i jego kosztach nie wspominam, bo zakładam, że poszukiwacz piecyka albo już komin ma, albo ma na niego wygospodarowane środki. Dysponując sumą 5.000 złotych możemy też, gdy dobrze poszukamy, znaleźć piecyk z płaszczem wodnym czy piecyk wyłożony ceramiką, a nawet wygodny w obsłudze piecyk na granulat drzewny – pellet. Jednak mam wrażenie, że dopiero przeznaczenie większych środków finansowych pozwoli na optymalny wybór, w tym również modeli „premium” piecyków na drewno.
Czy 10.000 złotych wystarczy na kominek na drewno?
Celowo nie wspomniałem wyżej o KOMINKACH, takich „z wkładem”, ponieważ 5.000 złotych pozwala co najwyżej na zakup kominkowego wkładu, a to jest jeszcze odległe od prawdziwego kominka. Przyłącze, izolacje, materiały konstrukcyjne obudowy, kratki wentylacyjne oraz fachowa robocizna powodują, że wkład kominkowy stanowi zaledwie 50, a może 30% ceny całego kominka. Pojawiło się ostatnio kilka wiarygodnych ogłoszeń firm proponujących kompletny kominek „pod klucz” za około 8,5-9 tysięcy złotych, co oznacza, że jest to chyba minimalna cena wykonanego fachowo kominka. W związku z tym, że podobnie jak to przy budowaniu deweloperskim mieszkań bywa, wyjdzie to i owo, jakiś kamień, jakaś listwa, więc dodatkowo zrobi się z tego właśnie nasze graniczne w tej grupie 10.000 złotych za w miarę estetyczny i bezpieczny kominek. Zamiast podstawowego – co by nie mówić – kominka, można w tych granicach cenowych znaleźć wyższej klasy piecyki na drewno, bioetanol, prąd czy pellet, a nawet piecyki gazowe. 10.000 złotych pozwoli na spełnienie wyższych wymagań estetycznych i jakościowych, ale nie wszystkich. Jeśli mamy jeszcze wyższe wymagania co do funkcjonalności (akumulacja, DGP), estetyki i marki kominka, musimy sięgnąć jeszcze głębiej do kieszeni.
15.000 złotych na kominek to dużo, ale czy wystarczająco?
Gdy przeglądam oferty firm kominkowych i różnych niezbędnych produktów montażowych, mam wrażenie, że dopiero głębsze sięgnięcie do kieszeni i przeznaczenie 10.000-15.000 złotych pozwala na pełniejsze skorzystanie z kominkowego bogactwa. Z tym „bogactwem” chyba przesadziłem, bo będzie to dopiero pula wejściowa do szerokiej oferty kominkowego świata.
Z pewnością możemy sobie pozwolić na bogatszą wersję kominka elektrycznego czy na bioetanol, na piecyk z większym paleniskiem i powierzchnią oszkloną, może nawet na ceramiczne obłożenie jego ścianek. Mamy też większy wybór piecyków kominkowych na pellet, a także na gaz, który wciąż ma amatorów. Natomiast jeśli chodzi o wkłady kominkowe, to wprawdzie możemy już wybierać spośród wielu modeli, również z bocznym przeszkleniem czy z „gilotyną” do podnoszenia drzwiczek, ale to wciąż będą tylko wkłady kominkowe, a nie kompletny kominek (różnica – patrz wyżej). Nie będzie w tej sumie również bardziej urozmaiconych modeli wkładów „premium”, również tych ze zwiększoną akumulacja czy wymiennikiem wodnym. Jedną z rozsądnych dróg do dobrego i taniego kominka wydają się być kominki modularne, gotowe zestawy z paczki, których oferta wciąż się poszerza. Oczywiście, tutaj też są i tańsze, i droższe modele.
Budzące wiele pozytywnych emocji piece kaflowe budowane przez zduna są również poza zasięgiem. Koszt kompletu kafli plus fachowa robocizna nie zmieszczą się w tej pozornie wysokiej cenie. Co by nie mówić, w przybliżeniu równowartość dwóch średnich pensji krajowych (8.144 zł brutto) w przypadku kominków, z jednej strony, otwiera całkiem niezłe możliwości, ale z drugiej strony – są to wciąż możliwości niewielkie, uwzględniając potencjał kominkowej branży.
Możliwości nieograniczone... to musi kosztować, czyli kominki i piece kaflowe półki premium!
Tak się składa, że to, co się najbardziej podoba na kominkowych forach czy na zdjęciach oglądanych na FB Świata Kominków, to realizacje indywidualne z tzw. wyższej półki. Wiele z tych kominków, pieców, kuchni kosztuje swoich inwestorów 30-50 tysięcy złotych, a nawet znacznie więcej. Wiele osób w Polsce po prostu na to stać, aby sięgnąć na wyższe półki w salonie kominkowym i zapłacić za pracę wysokiej klasy zduna.
Bardzo dobrze, że chcą te pieniądze zostawić właśnie w kominkowej firmie, często lokalnej, a kominek, piec czy kuchenka kaflowa są dla nich atrakcyjne mimo setek innych kuszących i reklamowanych propozycji. Zarówno wyższej klasy, jak i ceny wyzwania podnoszą poziom oferowanych produktów i usług, wymagają większych umiejętności od zdunów i kominkarzy. A z tego skorzystają wszyscy, również nabywcy produktów tańszych. Warto przyzwyczaić się do tego, że również w Polsce oferowane są kominkowe produkty, których cena wiele osób przyprawić może o zawrót głowy. Jednak tak to już jest, że „co dla jednych jest podłogą, dla innych staje się sufitem”. Trzeba się z tym pogodzić, znać swoje miejsce i możliwości.
Czy każdy musi mieć akurat bardzo drogi kominek czy piec? Nie musi, bo finalnie i tak liczy się ogień i ciepło. Powyżej starałem się pokazać, że nawet dysponując stosunkowo niewielkimi funduszami, można mieć w domu efektywny, ekologiczny i bezpieczny ogień i ciepło.
Witold Hawajski, redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"