Kiedyś życie było takie proste… Parę kartek na to i owo regulowało precyzyjnie potrzeby i spożycie. Czasami dla osłody był talon na malucha i wczasy w Bułgarii. Człowiek nie musiał wybierać, bo wyborów dokonywano za niego w Komitecie Centralnym.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu KOMINKI.ORG
Teraz życie tak się pozmieniało, że człowiek musi od urodzenia wszystko sam wybierać… Ta możliwość przyprawia wielu o ból głowy. Weźmy na przykład takie kominki. Ledwie wyjdzie się z domu, a tu wielkoformatowe billboardy proponują kominkowe wkłady. Potem wszechobecne i wiele obiecujące szyldy: ,,kominki”. W budowlanych magazynach pełno tekstów i reklam kominkowych. Na dodatek Internet, gdzie godziny czy wręcz całe noce można surfować w świecie wirtualnych kominków. A tu jeszcze namacalny, bo papierowy ŚWIAT KOMINKÓW raz na kwartał!
I jak tu wybrać? Jak znaleźć kominek dla siebie? Jak dokonać zakupu, by był opłacalny? Jednak ostrzegam, lepiej nie tęsknić za dawnymi, pozornie prostymi czasami i nie krzyczeć: ,,komuno wróć”, bo… jeszcze się sprawdzi i po wymarzonych kominkach nie będzie ani śladu! Problem jednak jest, bo nawet mnie, osobie, która kominkami zajmuje się od 20 lat, nie jest łatwo poruszać się w tak bogatym asortymencie produktów. Z pewnością przydałoby się kominkowe „who is who”, ale kto zadba o obiektywność takiego poradnika? Przecież firmy o mniejszym stażu, o wyraźnie niższej jakości czy estetyce produktów bardzo chętnie posługują się wszelkiego rodzaju zestawieniami, tabelami i przeróżnymi wirtualnymi pomocami marketingowymi. Tam wystarczą wymiary, moc w kW (jak najwyższa) i cena (jak najniższa). Poza tymi podstawowymi cechami jest jeszcze bardzo wiele innych, które odróżniają produkty branży kominkowej, jak i ich producentów, sprzedawców, wykonawców. Nie wszystkie są jednak podawane w reklamowych ulotkach czy stronach internetowych.
O wielu niuansach wiedzą tylko ci najbardziej wtajemniczeni. To jeszcze bardziej utrudnia wybór, ale – niestety – każdy inwestor musi wybrać sam. „Świat Kominków” od 8 lat stara się w tym pomagać, ale nie oczekujcie od nas Państwo, że oceniać będziemy produkty i firmy. Poza tym tak trudno być obiektywnym – przecież nie można tak sobie powiedzieć, że kominkowy wkład z hipermarketowego billboardu jest zły! Dla kogo jest zły? Zapewne dla tego, kto buduje pięćsetmetrową willę w Wilanowie. Ale czy można to samo powiedzieć młodemu małżeństwu, które gospodarczym sposobem buduje najmniejszy typowy dom z katalogu? Byt określa świadomość. Jest technika z jednej strony. Jest też wzornictwo. Jest „lepszy”, bo markowy i „gorszy” anonimowy producent. Jednak są też różne, bardzo różne potrzeby i możliwości finansowe. Czego innego oczekuje od kominka wspomniany właściciel stołecznej willi, a czego innego posiadacz małego domu w pięknych, ale trudno dostępnych dla gazu i prądu Bieszczadach.
Dlatego w „Świecie Kominków” piszemy o wielu ciekawych produktach, rozwiązaniach i producentach, ale nie piszemy o cenach. Chcemy tym sposobem zachęcić do ruchu, do odwiedzenia firm kominkowych, bo tam jest najlepsze miejsce do rozmawiania o kominkach i ich kosztach. Chcemy, żeby wszystkie kominkowe światy współistniały zgodnie na stronach „Świata Kominków”. Pragniemy zwracać tylko uwagę na jeden wspólny, ale najważniejszy dla wszystkich kominkowych rozwiązań punkt – BEZPIECZEŃSTWO. Każdy nabywca kominka powinien się domagać od producenta, sprzedawcy i wykonawcy, by jego kominek był bezpieczny niezależnie od tego, czy wydaje tysiąc złotych, czy kilkadziesiąt tysięcy. Jednak każdy posiadacz kominka powinien też użytkować go odpowiedzialnie i wiedzieć, że również od sposobu eksploatacji domowego ogniska zależy bardzo wiele.
Tak więc zamiast łamać sobie głowę, jaki kominek wybrać, lepiej po prostu udać się do jednej z firm kominkowych i zdecydować się na ten... bezpieczny. Niestety, to słowo tak rzadko pada przy wybieraniu „kominka marzeń”.
Witold Hawajski
Tekst ukazał się w 26 numerze "Świata Kominków".