Reklama

PIECOBLOG: Kaflarnia w Srokowie na Mazurach

Przez mazurskie Srokowo musiałyśmy przejeżdżać wiele razy, bo tędy wiedzie trasa do Węgorzewa, ale jakoś nigdy nie zwracałyśmy uwagi na mała kamieniczkę na zakręcie drogi, aż do momentu kiedy jadąc któregoś razu do Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie...
PIECOBLOG: Kaflarnia w Srokowie na Mazurach
Srokowo - zdjęcie archiwalne z końca lat 20. XX wieku, w perspektywie ulicy widać budynek zakładu Wilhelma Bartela

Przez mazurskie Srokowo musiałyśmy przejeżdżać wiele razy, bo tędy wiedzie trasa do Węgorzewa, ale jakoś nigdy nie zwracałyśmy uwagi na mała kamieniczkę na zakręcie drogi, aż do momentu kiedy jadąc któregoś razu do Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie dostrzegłyśmy na elewacji budynku miniaturowe fronty kaflowych pieców i jednocześnie wrzasnęłyśmy: PIECE!

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej KOMINKI.ORG.

Kolega za kierownicą,  znając nasze zaburzenie, natychmiast wrzucił hamowanie, stanęliśmy więc na zakręcie z piskiem opon, a my oczywiście, nie bacząc na duży w tym miejscu ruch, gnałyśmy w stronę budynku. Niewielka jednopiętrowa kamieniczka miała elewację udekorowaną kaflami piecowymi (trzydzieści siedem elementów) - w tym osiem potocznie zwanych centralnymi i dwadzieścia pięć rozetek kaflowych, które tworzyły pod dachem rodzaj fryzu. Oprócz tego nad drzwiami wejściowymi umieszczono fronty czterech różnego typu pieców, złożone z miniaturowych kafelków w kolorach: białym, biało-błękitnym i brązowym. Nie było wtedy czasu, żeby się dowiedzieć czegoś więcej, ale ewidentnie budynek musiał mieć coś wspólnego z produkcją kafli…

Po jakimś czasie trafiłam tam z kolegą (WW). On miał stypendium na dokumentację kapliczek, a ja pieców. Jagoda w tym czasie była w Ameryce.* 

Kiedy oglądałam po raz kolejny fasadę kamieniczki, z wnętrza wyłoniła się miła starsza pani i zaprosiła nas na górę. Według jej relacji, faktycznie do wojny mieścił się tu zakład ceramiczny. Kiedy w roku 1946 wraz z rodziną zajmowała budynek, istniały ślady świadczące, iż taka produkcja miała tu miejsce - w piwnicy pozostałości malarni, a wokół domu zabudowania należące do wytwórni. Ocalał także związany z nią sprzęt i różne wyroby, przede wszystkim kafle. Znalezienie jakichkolwiek informacji na ten temat nie było łatwe. Udało się jednak ustalić na podstawie zdjęć archiwalnych i niemieckich ksiąg adresowych Srokowa, że właścicielem tej posesji był mistrz garncarski Wilhelm Bartel. Zakład mógł działać, jak przypuszczamy, od czasu po I wojnie (wtedy Srokowo podnosiło się ze zniszczeń i powstało wiele zakładów) nawet do końca ostatniej wojny (firma funkcjonowała jeszcze w książkach adresowych z końca lat 30. XX wieku).  

Niestety, detal ceramiczny na elewacji kamieniczki jest bardzo zniszczony. Kafle, które były przeznaczone do malowania, przemalowano już tyle razy, że zaciera się relief, widać też spore ubytki. Te z polewą również mają liczne obtłuczenia. Szkoda, bo jest to jeden z bardzo nielicznych na Warmii i Mazurach budynków związanych z wytwórczością  pieców.  

*Kiedy jest mowa o jakimś działaniu, w którym Jagoda nie uczestniczyła albo zwyczajnie tego nie pamięta, wtedy ja mówię "A bo Ty wtedy byłaś w Ameryce". Strasznie ją to irytuje, bo była tam tylko osiem miesięcy.   


Srokowo - zdjęcie archiwalne z końca lat 20. XX wieku, w perspektywie ulicy widać budynek zakładu Wilhelma Bartela

Ten sam budynek w ostatnich latach, niestety detal ceramiczny na elewacji jest bardzo zniszczony i przemalowany

Elewacja kamienicy -detale

Elewacja kamienicy - detale

Elewacja kamienicy - detale

Miniatury frontowych części pieców nad drzwiami wejściowymi

Miniatury frontowych części pieców nad drzwiami wejściowymi


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama