Ot, grupka nawiedzonych ekologów chce walczyć ze smogiem. W końcu kto nie chce oddychać czystym powietrzem, tym bardziej, że przyczyna - węgiel - była oczywista. Tak myśleli niemal wszyscy z branży kominkowej, a wątpliwości przygłuszane były kolejnymi zamówieniami coraz droższych palenisk…
Niestety, okazało się, że za protestującymi w kolorowych swetrach i maskach p-gaz ukryła się cała profesjonalna armia, a cel ataku szybko przesunął się na drewno. Drewno, które w Unii Europejskiej, a wręcz na świecie, jest traktowane jako paliwo ekologiczne i odnawialne. Bruksela jest daleko, a tu jest Polska!
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz w kategorii KOMINKI.
W obronie kominków. Dowiedz się więcej>>
Żonglując umiejętnie prawdziwymi i fałszywymi danymi, grając na ludzkich emocjach, udało się antysmogowcom sprowadzić niemal całą kominkową branżę, jeśli nie na deski to z pewnością do parteru.
Nie pomogło powoływanie się na liczący tysiące lat kontakt człowieka z ogniem i tłumaczenie, że drewna, „polskiego OZE”, jest u nas dostatek. Przeważyła opinia, że kominki trują i zabijają, kominek to zbędna zabawka znudzonej klasy średniej, a spalanie drewna powinno być zakazane, karalne. Kto jest za? Wielu nawet nie wiedziało o co chodzi i kominka na oczy nie widziało, ale podpisywali się pod antysmogowymi uchwałami. Uchwałami, które preferowały prąd z węgla, rosyjski gaz i arabską ropę, ale negowały polskie drewno. O co tu chodzi?
Byłbym w stanie zrozumieć taką zajadłość w tępieniu kominków, gdyby faktycznie były one sprawcami tego wszystkiego co im się przypisuje: zła, smogu, chorób i śmierci… Jednak według GUS eksploatowanych jest w Polsce około 650.000 kominków z czego tylko około 80.000 intensywnie. Dla porównania, około 5 milionów polskich domów ogrzewanych jest węglem. Również około 70% polskiego prądu, tak bardzo promowanego do zasilania pomp ciepła, pochodzi z węgla. Czy te 80.000 kominków emituje więcej pyłów i CO2 niż potężne bloki energetyczne i miliony węglowych kotłów? Więc o co tu chodzi?
Biomasa drzewna - korzyści w walce ze smogiem i krok ku neutralności klimatycznej.
Dobry węgiel, „ekogroszek”, według deklaracji na worku zawiera do 7% popiołu. Dobrej jakości pellet drzewny zawiera według tego co również napisano na woreczku do 0,7% popiołu. Dziesięć razy mniej! Zastąpienie kotłów węglowych pelletowymi może dać około 90% redukcji. Ale po co? Producenci kotłów na pellet czekają na sygnał, ale… go nie ma. Więc o co tu chodzi?
Stoi przede mną na światłach Bentley Bentayga, najdroższa terenówka świata. Auto jest na lokalnych numerach, bo ludziom w moim mieście powodzi się coraz lepiej, może akurat 500+ wzięli? Nie mam żadnych uwag co do tego. Tylko dlaczego po ulicach mojego miasta mogą jeździć pojazdy o mocy ponad 600 koni z 12 cylindrów, ważące 2,5 tony i nie przewożące 24 ton ładunku ale… jedną osobę! Przewozić to dużo powiedziane, w rozkopanym mieście auto częściej niż jedzie stoi na światłach i w korkach. I emituje, emituje… według producenta prawie 300 g CO2 na kilometr jak jedzie! Jak stoi też emituje. Antysmogowcom to nie przeszkadza i wolą się czepić mojego kominka. Palenisko spełnia Ekoprojekt, który będzie obowiązywał dopiero za pół roku, emituje nawet mniej, bo 30 mg/m3. Gdzie mi do wypasionych terenówek. Więc o co tu chodzi?
Zachód inwestuje miliony w ekologiczne ogrzewanie drewnem - dlaczego Polska idzie pod prąd?
I jeszcze najświeższy, choć pewnie nie ostatni atak… wymaganie, by każdy kominek wyposażony był w… mechaniczny (!?) termoregulator pokojowy. Mamy rok 2021 i gdyby chodziło o elektronikę optymalizującą spalanie, można by to zrozumieć. Dostępna jest „od ręki”, niedroga elektronika może palić lepiej niż przeciętny człowiek, zwykle marny palacz. Takie rozwiązania są możliwe do zainstalowania, nawet w popularnych modelach wkładów i piecyków. Ba, dość często już stosowane przez kominkarzy i zdunów. Ze względu na zalety ekologiczne, były też nagradzane przez Świat Kominków. Jednak sugerowany przez pseudo-ekologów regulator, który „psuje” proces spalania tylko dlatego, że jego priorytetem ma być temperatura w pokoju, jest nieporozumieniem. Jego obligatoryjny wymóg to wbrew pozorom nie jest sensowny etap walki o czyste powietrze, ale zakamuflowany sposób na wyeliminowanie kominków. Przyznam, że korzystam z kominka bez termoregulatora. Dla usprawiedliwienia, Wysoki Antysmogowy Sądzie (WAS?) zeznaję, że jest to ogrzewanie dodatkowe. Główne ogrzewanie, gazowe, ma czujniki i tu i tam, bo jest to w końcu ogrzewanie główne. Kominkiem, jak mam chęć, potrafię „przygrzać’ znacznie powyżej ustawionych 20-tu stopni. Czy ktoś będzie mnie ścigał za tą moją „odrobinę luksusu", powiedzmy 25 stopni, będzie sprawdzał bilingi termoregulatora?
Kominek kupiłem, pieniądze były z legalnego źródła, VAT zapłaciłem, palenisko spełnia Ekoprojekt, drewno jest sezonowane, kominiarz był. Coś mi brakuje? A, termoregulatora!
Czy może więc dziwić, że ja i coraz więcej posiadaczy kominków, producentów, sprzedawców i instalatorów zadaje pytanie... Ale o co tu chodzi?
Witold Hawajski
redaktor naczelny magazynu "Świat Kominków"